*dawno temu*
Bylica chwyciła wraz z Safoną ciało samotnika za skórę, następnie razem zaczęły
go targać. Za nimi szły jej kocięta, część o mieszanych odczuciach, szczególnie
Krokus, podczas gdy taka Kminek była zadowolona, iż jej pomysł się przyjął.-Jafp dałefo ifiemy – dziko pręgowana ledwie zrozumiała pomruk wydobywający się z pyska Safony, targającej wraz z nią samotnika.
- fo fofliża dfomu mfopej rodzinf – starała się miauknąć „do pobliża domu mojej rodziny” jednak tak samo jak w przypadku kiedy mówiła druga samotniczka, jej słowa zniekształciły się przez pysk pełen kociego futra.
- Fo? – spytała Safona.
- Fo? – spytała Bylica, gdyż nie zrozumiała, co żółtooka do niej próbowała miauknąć.
Na pyskach ich dwójki zagościły delikatne uśmiechy rozbawienia.
Po drodze parę razy się zatrzymywały, bo jednak ciało drugiego kota było ciężkie. W trakcie owych przerw zebrały trochę medykamentów. Kiedy dotarły do odpowiedniego miejsca, dyszące błękitne kocice wypuściły z uścisku szczęk ciało martwego kota. Następnie srebrna poinstruowała swe dzieci, jak zbudować stosy, sama również to robiąc. Wieszczka też się przyłączyła, i choć co jakiś czas budowla uzdrowicielki się rozpadała, ta tylko się śmiała i nie dawała za wygraną.
Tak oto powstał okrąg stosów zrobionych według przepisu Nocnego Pióra, na którego środku został położony nieruchomy kocur.
Uwaga w dalszej części krew, falki i te sprawy
Bylica stanęła za ciałem, przodem do zgromadzonych kociaków.
— Tak oto rozcinamy naszych wrogów. — Błyskawicznie wysunęła swe błyszczące pazury, potem zrobiła szybki ruch łapą, a z martwego agresora wydobył się dźwięk. Córka Sikorki zignorowała to. Już po chwili krew wypłynęła z trzewi martwego kocura. — To tutaj to są jelita. — matka piątki kociaków chwyciła w zęby organ, po czym pociągnęła. Przy tym wydobył się obślizgły dźwięk, tak jakby odrywającej się miękkiej gumy połączonej z materiałem.
Starsza była zafascynowana równie bardzo, co kocięta, bowiem nie wyciągała jeszcze organów z kota. Wypełniało ją przy tym…dość ciekawe uczucie. Niby powinna czuć…przynajmniej lekką chęć wymiotów, niepewność, delikatny strach własnymi czynami. Tak czułby w końcu przeciętny kot. Ale ona czuła jedynie delikatny dyskomfort, ciągnąc zaskakująco długi organ po trawie. Położyła Jelita na jednym ze stosów skał.
Błękitna powiedziała kociakom, co wiedziała na temat tej części kota, po czym zaczęła dobierać się do kolejnych części. Wyrzuciła z wnętrza ciała organ, którego przeznaczenia nie za bardzo znała. Raz za razem rozcinała tkanki, po czym wyrywała bez mrugnięcia okiem kawałki trzewi samotnika, które następnie układała wraz z chętnymi do tej roboty, na stosach z odłamków skalnych. Wyjęła również bardzo ciekawy jej zdaniem organ – serce. Było czerwone, a wewnątrz wypełnione jeszcze nie przepompowaną krwią, która przez otwory powstałe podczas jego wyrwania wylewała się nieco na podłoże. Podobno serce kochało, serce mogło być złamane, serce było ogólnie organem kojarzonym z miłością. Przy kochanku powinno zabić szybciej, zadrżeć przy strachu, pulsować we furii. Tego pierwszego jednak jak na razie zielonooka nie doświadczyła.
Trawa i gleba wokół była zroszona krwią. Szkarłatna ciecz spływała również powoli z różnokolorowych, lecz głównie szarych stosów. To był ciekawy widok. Nie przerażał jednak błękitnej, ponieważ to ona, jej rodzina i Safona to stworzyli. To było ich wielkie dzieło. Jedyne w swoim rodzaju, bo drugi raz tego samego kota zabić a następnie wypatroszyć się nie dało. To było intrygujące doświadczenie, które przyprawiło ją o dreszczyk emocji. W takich chwilach naprawdę czuła, że żyje.
Uniosła oczy ku niebu, a następnie rzekła:
- Ku chwale kamieni. Dobre skały, przyzwijcie ptaków na żer jak najwięcej. Niechaj nawet te najedzone ściągają tu na wieczerzę, która dla przynajmniej części z nich będzie ostatnią. – przymknęła oczy, następnie wciągnęła świeże powietrze nosem. Cicho je wypuściła ze swych płuc, po czym opuściła głowę i spojrzała na resztę zebranych – teraz ukryjmy się w pobliżu i czekajmy, aż ptaki się zbiorą. – miauknęła. Podeszła do pobliskich zarośli, po czym zatopiła się w ich gąszczu. Kryjówek zaczęła szukać również reszta kotów.
<Kminek? Czas na polowanko :3>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz