Nadmiar wydarzeń w ciągu ostatnich księżyców, zaczął ją powoli przerastać. Śmierć ojca bolała, bowiem był on dobrym rodzicem i z pewnością przez całe swe życie będzie go dobrze wspominać. Tragedię tę przeżyła lżej tylko przez wzgląd na obecność matki, ale teraz i ją zabrano ze świata żywych. Czuła się momentami gorzej. Nie miała zbyt wielu znajomych, potrafiła zagadać do kogoś, aczkolwiek nie robiła tego zbyt często. Sama nie wiedziała, czy to swego rodzaju obawa przed odrzuceniem, czy zwykła niechęć do cudzego towarzystwa. Kolejny raz tego dnia miauknęła żałośnie, a następnie zwinęła się w kłębek, po czym podniosła wzrok do góry i wbiła je w niebo. Z pewnością jej rodzice trafili do Klanu Gwiazd, bo byli w końcu dobrymi wojownikami.
Siedząc tak i rozmyślając nad tym wszystkim zdała sobie sprawę, że jest jeszcze dosyć młoda i jeśli nie spotka jakiś nieszczęśliwych wypadków na swej drodze, to może coś w życiu osiągnąć. Nie do końca już wierzyła w swój optymizm, aczkolwiek zdecydowała się pozostać przy bardziej pozytywnym spojrzeniu na świat.
*********
Nadszedł do niej w końcu bardzo ważny dzień. Przez spory okres choroby miała trochę opóźnione treningi, a i jej mentor zmarł po drodze. Mimo to nareszcie zostanie wojownikiem. Tytuł ucznia lekko ją dobijał, w czasie kiedy o wiele młodsze od niej koty przechodziły swoje ceremonie. Ona niby dorastała, a jednak wciąż tkwiła w uczniowskim legowisku. Dzisiaj wszystko miało się zmienić, przez co od rana wydała się być radosna i bardziej świadoma swego otoczenia. Jedynym smutkiem była tęsknota za rodzicami i żal, iż nie będą świadkiem jej mianowania. Zamierzała godnie reprezentować ich jako jedyna córka i pociecha, którą mieli.
Widziała, jak Berberysowa Bryza zwołuje spotkanie i czuła, że to jej czas. Cały ranek spędziła na starannym wylizywaniu futerka, choć w międzyczasie co rusz jej uwagę odciągały różne rzeczy. Podeszła w końcu do liderki, spokojnie wyczekującej jej przybycia.
-Ja, Berberysowa Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Zgubiona Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia? – spytała, mówiąc znaną formułkę.
- Przysięgam – mruknęła dosyć pewnie, prostując się z lekką dumą. Nawet, jeśli nie było jej rodziców wśród tłumu tych kotów, to z pewnością obserwowali ją z góry, a to napawało ją swego rodzaju spokojem.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Zgubiona Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zgubiona Dusza. Klan Gwiazdy cieni twoją wytrzymałość i cierpliwość, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu.
Odetchnęła z ulgą, wiedząc, że właśnie przeszła ceremonie. Koty powtarzały jej nowe imię radosnymi okrzykami i choć nie była przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi, to cieszyła się. W końcu została wojownikiem, oficjalnie jest dorosła i teraz może być już tylko lepiej bądź gorzej. Trzymała się jednak z uporem tej pierwszej wersji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz