Kocurek siedział w rogu kociarni, obserwując z szalonym entuzjazmem walkę mrówek. Jedna właśnie odgryzała głowę drugiej, na co niebieski maluch mruknął coś pod nosem, przybliżając się. Drugi z robaczków wierzgał jeszcze odnóżami, aż ostatecznie przestał się poruszać. Meszek już miał zawiedziony wykrzywić ryjek, jednak dostrzegł kolejną mrówkę, która biegła wprost na drugą, która ciągnęła za sobą kawałek jakiegoś większego owada. Nastawił uszu, wytężając wzrok, nie mając zamiaru przegapić chociażby chwili z tego widowiska.
— Może powinieneś wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza — usłyszał nad sobą miauknięcie Szczawiowego Liścia. Mech podniósł główkę, przyglądając się bratu z zacięciem wymalowanym na ryjku
— Nie — wzruszył barkami, wracając do oglądania mrówczych igrzysk śmierci. Jego faworytka wygrywała. Kocurek machnął ogonem z entuzjazmem, gdy Chodzący Mini Pazur odrywała właśnie odwłok Sześciołapnemu Mini Kotu — Tak! Dalej Chodzący Mini Pazurze! Niech ginie! — pisnął, poruszając niespokojnie wąsami. Tak bardzo nie mógł się doczekać, aż Mini Kot zostanie pokonana!
— Em... Meszku? — Szczawik trącił go łapą z lekka zaniepokojony — Co ty robisz?
— Oglądam jak mrówki zabijają się na śmierć — odparł, zupełnie ignorując błąd w swojej wypowiedzi oraz to, jak mogło to brzmieć — Nie przeszkadzaj! — fuknął na brata, odtrącając jego łapsko. Wzdrygnął się na myśl, gdzie liliowy kocur mógł je trzymać. Przez kilka uderzeń serca miał ochotę zwymiotować, jednakże powstrzymał się. Dzisiejszy zając był aż nazbyt dobry, by go zwracać. Kocurek strzepnął uchem, mimowolnie nasłuchując szeptów między mamą a Rumiankiem.
Co prawda miał już dosyć podejrzliwego wzroku rodzicielki, który czuł na sobie od kiedy postanowił grać słodkiego ziemniaka dla świętego spokoju. Maluch był pewny, że żaden kot z ciemnego lasy, czy tam z klanu gwiazdy go nie opętał, serio nie widział różnicy i nie przykładał uwagi do tego co mówiła matka. Oblizał nosek, otwierając szeroko mordkę, gdy Chodzący Mini Pazur powaliła przeciwnika.
— NARESZCIE! I co? Mówiłem, że Sześciołapny Mini Kot polegnie! — wytknął język, zwracając się do Zimorodka, który zmarszczył śmiesznie nosek, odpowiadając mu tym samym.
— Chcesz popatrzeć ze mną? — zwrócił się do Szczawika, który nadal siedział w głębokim szoku. Normalnie by zlał brata ciepłym moczem, jednakże ponownie czuł na sobie podejrzliwy wzrok matki. Wolał więc zapobiec czepianiu się o byle co.
< Szczawik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz