— Witaj Sokole Skrzydło. — przywitała się kotka.
Po chwili przez jej pysk przeszedł grymas bólu, gdy zapiekło bardziej niż zwykle.
— Co ci dolega? — zapytał jej niebiesko-biały.
— To. — mruknęła pokazując medykowi swój ogon. — Boli i nie mogę normalnie trenować! — zawołała.
Sokole Skrzydło pokręcił lekko głową.
— Kiedy zrobiłaś sobie tę ranę? — zapytał się uczennicy.
Daliowa Łapa zaczęła intensywniej myśleć, ale nie mogła sobie przypomnieć dokładnego czasu.
— Jakiś czas temu. — miauknęła smutno. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaką głupotę zrobiła.
— Mogłaś od razu do mnie przyjść. Wszystko byłoby teraz dobrze- — zaczął kocur, ale Daliowa Łapa mu przerwała.
— A nie jest? — mruknęła.
— W ranę wdała się infekcja Daliowa Łapo. — powiedział kocur.
Następne uderzenie serca po tym słowie ciągnęło się tortie w nieskończoność. Infekcja? To słowo słyszała tylko kilka razy, gdy mama mówiła jej, że potrafi zabrać niektóre koty. Czyli tak skończy? Umrze od malutkiej ranki jako uczennica? Do jej oczu napłynęły łzy, ale szybko się ich pozbyła przecierając ślepia łapą. Nie była na tyle słaba, by płakać!
— Czy-czy-czyli u-u-umrę? — wymamrotała łamiącym się głosem.
Odpowiedź medyka nie napłynała do niej natychmiast. Wręcz nie chciała jej usłyszeć.
— Raczej nie. — powiedział Sokole Skrzydło w stronę uczennicy Kurkowego Zakątku. Gdy zobaczył, jednak że Dalia nie reaguje machnął łapą przed jej pyskiem. — Halo!
Daliowa Łapa słyszała odpowiedź. Raczej nie. Czyli umrze. Wszystko co najgorsze musiało się przytrafiać właśnie jej? Czemu to ona tak obrywała od życia? Wszyscy inni żyli spokojnie tylko ona zawsze musiała dostawać to co najgorsze! Sokole Skrzydło powoli zaczął nakładać zioła na jej ogon. Czasami piekło, a czasami nie, ale Daliowa Łapa się tym nie przejmowała.
***
Wyszła od medyka dłuższy czas później bez połowy ogona. Sokole Skrzydło musiał się go pozbyć, bo infekcja była zbyt niebezpieczna dla Daliowej Łapy. Teraz całe życie było inne jakby dziwne. Chodząc czasami potrafiła się potknąć na prostym terenie, musiała również lżej trenować. Ale, ale! W tym wszystkim dla tortie był jeden plus. Wyglądała, jakby z kimś walczyła! I to tak na poważnie! Jednak nawet to nie zastąpiło jej drugiej połowy ogona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz