Senna Łapa, trzymając w pysku gołębia, wszedł z resztą wojowników do obozu. Patrol łowiecki, jak na tak irytującą porę nagich drzew, odniósł sukces. Sam stawał się bardzo dobrym łowcą, coraz lepiej szło mu polowanie i przynosił dobre kąski dla pobratymców.
— Senna Łapo, idź odstaw do żłobka swojego gołębia. — Podeszła do niego Lodowy Omen — Pewnie Barczatka jest głodna, chętnie przyjmie twoją zwierzynę.
Ten posłusznie skinął głową. Czuł dokładnie tą samą dziwną aurę od biało czarnej kocicy. Czemu niektórzy wojownicy są dziwni? Jego przeczucie alarmowało go przed kotami, z którymi powinien czuć się bezpiecznie. Przecież byli jego pobratymcami, czemu tak dziwnie reagował. Rzeczywiście, niektórzy byli niemili, jednak nie wszyscy. Część z nich zachowywali się normalnie. Odpychając swoje dziwne myśli na bok, poczłapał do kociarni i wślizgnął się do środka.
— Witam, Barczatko! — zamruczał i na widok jej podbiegających kociąt, ostrożnie stawał łapy, by niechcący nie nadepnął na Trop, bądź jej młodszego brata, Tygryska — Cześć, kociaki, jak tam u was?
Zapytał przytłumionym głosem, przez trzymaną zwierzynę w pysku. Nie czuł się na siłach, aby bawić się z kociętami, nie teraz kiedy przeżywał zaginięcie jego przyjaciółki Niezapominajki. Jeśli, by tylko tutaj była, to razem, by bawili się w żłobku z kociętami oraz pomagali Barczatce. Westchnął pod nosem, nie ukrywając swojego zawodu. Położył przed szylkretową królową ptaka i uderzył łapą w kłębek mchu, tak, by poturlał się prosto na koniec żłobka. Kociaki piszcząc, zostawiły ucznia i pognały za zabawką. Był to uroczy widok, jednak bardzo lubił kocięta. Były takie bezbronne i urocze.
— Przyjdę jeszcze później posprzątać, Tropie — zadeklarował się kocicy i na pożegnanie pomachał im swoim krótkim ogonem, na co kociaki się zaśmiały.
Wszedł na polanę, tylko tym razem zauważył Koniczynową Łapę, który z marazmem pielęgnował swoje futro. Czy powinien podejść? Chyba tak… Ostatnio głębiej rozmawiał z kocurkiem dawno temu, kiedy posłuchał się biedronki i natknął się na niego przed żłobkiem. Było to dziwne spotkanie, po tamtym czasie raczej starał się kontakt z łaciatym. Było to trochę nie w porządku z jego strony, jednak wtedy Koniczynek był… Dość dziwny… Od tamtego czasu minęło wiele czasu, nie powinien być do kocura uprzedzony, szczególnie że nie był dla niego wcześniej niemiły.
— Hej, Koniczynowa Łapo? — Podszedł do niego, a tamten odwrócił się do Sennej Łapy w dość dziwnej pozie. Tak jakby chciał zasłonić swojego dłuższego kiełka — Chciałem z tobą porozmawiać.
Siedzieli chwilę w tej ciszy. Nie był pewien, czy łaciaty coś powie, jednak tego nie zrobił. Senna Łapa musiał przejąć inicjatywę, której nie lubił. Wolałby być słuchaczem, bądź obojętnie przemilczeć całą sytuację.
“Czemu się tak nastawiasz? Uspokój się!” — skarcił siebie w myślach.
— Chciałem ci pogratulować zdania testu oraz zostania uczniem. Teraz możemy razem chodzić na polowania oraz bronić granic Klanu Wilka — zauważył spokojnie, siadając obok niego. — Tak samo, chciałem jeszcze złożyć ci najszczersze kondolencje. Niezapominajka pewnie jest z ciebie dumna.
— Dzięki… — odparł, unikając jego wzroku.
Senna Łapa wiedział, że teraz stąpa po cienkim lodzie. Nie powinien poruszać tematu prawdopodobnie zmarłej siostry kolegi z legowiska. Koniczynowa Łapa przysunął się do niego bliżej, ich futra prawie się stykały. Nie obeszło to uwagi czarnego, jednak postanowił zostawić ten temat w spokoju. Łaciaty pewnie był bardzo smutny, pewnie chciał poczuć bliskość kogoś innego.
— Um… Jakie pierwsze wrażenie sprawił na tobie Krucze Pióro? Jest dobrym mentorem? — poruszył inny temat.
Sam osobiście nie przepadał za czarnym dymnym wojownikiem. Był bardzo specyficzny i wydawał się niemiły. Senna Łapa bardziej preferował rozmawiać z Pustułkowym Szponem. Szturchnął Koniczynową Łapę łokciem, żeby mu poprawić humor, tak jak robiła mu Zaćmiona Łapa, wcześniej znana jako Horyzont.
— Jeśli chcesz, mogę poprosić Wrotyczową Szramę, aby z nim porozmawiała. Może udałoby się nam zrobić jakiś fajny sparing? — zaproponował.
Wiedział, że jeszcze ma lepiej rozwinięte umiejętności od kolegi, jednak mogli to zmienić. Łaciaty podciągnąłby się w nauce na starcie, a on by pod szlifował swoje ruchy. Chociaż uważał, że Wrotyczowa Szrama, nie jest najlepsza w walce, jeszcze jakoś umiała go wytrenować dobrze w łowach oraz skradaniu się, jednak nie czuł, by umiała go dobrze przyszykować do obrony, bądź ataku.
< Koniczynowa Łapo, czy chcesz się lepiej zapoznać podczas wspólnego treningu? >
[666 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz