Kopali szybko, bo musieli się spieszyć, żeby nikt ich nie przyłapał. Kurka, pomimo nieśmiałości i niepewności, wyjątkowo cieszył się z tego pomysłu. Rzeczywiście chciał kogoś przestraszyć, to mogło być interesujące. Po chwili kopania mieli mały dołek. Tak, dołek bardziej niż tunel, ale zmieścili się do niej oboje. Ziemia i cienie zasłaniały ich małe ciałka, skulone w dwie puchate kuleczki, skryte i z głowami pełnymi planów. Nawet nie chichotali żeby zachowywać się wyjątkowo cichutko, aby ich plan wypalił. Minęło ledwie parę chwil, kiedy w żłobku poruszył się kot. To na pewno była Kajzerka. W Kurce pojawiła się ekscytacja nasilana wyczekiwaniem.
— Guziczku? Kurko? — Jej głos był zaniepokojony, prawie przestraszony. No tak, ona bardzo się martwiła o wszystkie maluchy, zwłaszcza swoje! Kiedy się zbliżyła wystarczająco Guziczek wyskoczył, Kurka zaraz za nim, z cichym miauknięciem.
— Bu! — Guziczek krzyknął, jego ogon wysoko, szczęśliwy. Kurka też była z siebie zadowolony. Królowa zjeżyła się, zmierzyła ich wzrokiem i wykrzywiła, ale jednocześnie jej napuszony ogon opadł trochę .
— Nie możecie tak robić! — mruknęła na nich, jej spojrzenie ostre. Kurka się nim za bardzo nie przejął. Nie do końca nawet to zauważył! Bardzo mu się to podobało.
— Ale to była tylko zabawa! Mu się podobało! Prawda?! - Guziczek spojrzał na Kurkę, który intensywnie pokiwał głową na tak.
— Tak. Było bardzo fajnie. Nie wyszliśmy nigdzie poza żłobek, zaraz po sobie posprzątamy i się dobrze bawiliśmy! — Kurka szybko też dorzucił parę argumentów, które uznał za stosowne.
— No tak. — Kajzerka nadal nie wyglądała na zadowoloną. - Ale mnie prawie o zawał przyprawiliście. Nie lubię jak tak znikacie.
— Przepraszamy, Kajzerko — Kurka miauknął i potarł głową o jej nogę. Kotka odetchnęła ciężko, kiedy jej synek zrobił podobnie.
— No dobrze, ale posprzątajcie po sobie ładnie, bo ta dziura jest niebezpieczna! Ktoś może do niej wpaść!
— Dobrze mamo. — Guziczek szybko pokiwał głową i nadal szczęśliwy zabrał się z Kurką za zasypanie dołka. Po wklepaniu go i przykrycie miękkiej ziemi skrawkami mchu dzieciaki wróciły do nudzenia się. Chociaż ta cała zabawa i rozrabianie sprawiła, że Kurce zrobiło się pusto w brzuchu. Trochę był głodny, ale żadnego z tatów jeszcze nie było. Już się nie mógł doczekać jak będzie mógł polować sam. Przyniesie dużo zdobyczy i będzie mógł jeść ze swoimi przyjaciółmi dopóki nie pęknie. Ale na razie ziewnął.
— Pobawmy się jeszcze w coś — Kurka miauknął, nie chcąc, aby zmęczenie i głód go na dobre dopadly. — Myślę, że można się poprzepychać! — żachnął się i rzucił na Guziczka, który z wielką chęcią mu się odwdzięczył. Oboje bili się jeszcze chwilę, dopóki Puma z Borowikiem nie weszli do środka. Wtedy już brzuszek Kurki burczał jak szalony.
— Pobawimy się już chyba potem. Jutro! Albo potem, albo.. e.. może wyjdziemy jutro — szepnął tą ostatnią część zdania. — Zaczepiłbym jakiegoś wojownika o jakieś opowieści! Może być fajnie!
I poszedł jeść, bo tata go już wołał.
<Guziczek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz