— Tak. Było bardzo fajnie. Nie wyszliśmy nigdzie poza żłobek, zaraz po sobie posprzątamy i się dobrze bawiliśmy! — zapewnił przyjaciel. Guziczek cieszył się, że kocur stanął po jego stronie.
— No tak. — Na twarzy matki kocura nadal widać było niezadowolenie. — Ale mnie prawie o zawał przeprawiliście. Nie lubię, jak tak znikacie.
— Przepraszamy, Kajzerko — mruknął Kurka i dwójka kocurów otarła się o nogi królowej. Ta na ten gest westchnęła tylko.
— No dobrze, ale posprzątajcie po sobie ładnie, bo ta dziura jest niebezpieczna! — rozkazała. — Ktoś może do niej wpaść.
— Dobrze mamo! — Guziczek uśmiechnął się i z towarzyszem zaczęli zakopywać dziurę.
Oczywiście, poszło im to szybko, było też dużo łatwiejsze, niż jej rozkopywanie. A nawet zasłonili ją mchem! Mama musiała być dumna. Ale co teraz? Kocury wróciły do leżenia i zastanawiania się, w co tym razem mogą się pobawić.
— Pobawmy się w coś jeszcze. — miauknął przyjaciel, samymi słowami zachęcając Guziczka. — Myślę, że można się poprzepychać.
Tak jak kilka godzin wcześniej, kocury znów zaczęły tarzać się po podłodze ze śmiechem i atakować siebie nawzajem. Guzikowi naprawdę coraz lepiej szło rozumienie siły swoich łap! Byli się tak chwilę, aż ojcowie Kurki nie przyszli, wołając go na jedzenie. Sam przez to poczuł jak głodny i zmęczony jest przez wszystkie zabawy.
— Pobawimy się już chyba potem. Jutro! Albo potem. — zapewnił przyjaciel, na co czarno-biały, chociaż przez kurz bardziej czarno-szary, kocur uśmiechnął się, kiwając głową. — Albo… E… Może wyjdziemy jutro — szepnął — Zaczepiłbym jakiegoś wojownika o jakieś opowieści! Może być fajnie! — I poszedł.
— To do jutra! — krzyknął jeszcze kocur i poszedł do matki. Kajzerka wpatrywała się w niego równomiernie rozczulona, co rozwścieczona na jego dzisiejsze wybryki.
— Trzeba cię umyć — wymruczała, łapiąc go.
— A widziałaś listka? — zapiszczał szczęśliwie. — Specjalnie dla ciebie!
— Tak, jest piękny. — Kotka uśmiechnęła się. — Ale na dziś już starczy. — I kontynuowała mycie kocura.
Potem Guziczek zjadł i zasnął. To był bardzo dobry dzień. Taki pełen przygód! Nie mógł się doczekać, aż każdy jego dzień będzie wyglądał tak samo. Wiedział jednak, że na to musi poczekać. Następnego dnia wstał o świcie, zjadł pożywne śniadanie, aby mieć siłę i zaraz oddalił się, aby zaczepić jeszcze śpiącego Kurkę.
— Wstawaj! — Skoczył na niego.
— Guziczku, śpię… — wymruczał przyjaciel.
— No weź! — kocur jęknął niezadowolony. — Mieliśmy dziś wyjść! No wstawaj no!
<Kurko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz