Kocurek leżał wtulony w brzuszek rodzicielki. Ciepłe, jasne futerko przyciągało go niczym kwiaty hipnotyzujące pszczoły. Nie miał ochoty na żadne wycieczki. Wolał pozostać przy boku Jeżyny. Przynajmniej do czasu, aż nie zaczął ugniatać jej brzuszka swoimi ciemnymi łapkami. Zapiszczał cicho z podekscytowaniem. Spodobała mu się ta zabawa. Coraz śmielej zagłębiał się łapkami w futro na brzuchu kocicy. Czuł przyjemne ciepło, a także miękkość. Zdecydowanie w przyszłości będzie kochał słoneczko i piasek. Nawet teraz, gdy było chłodno, momentami wyrażał swój sprzeciw.
Kiedy kotka polizała go po łebku, zapiszczał, wystawiając nieco bardziej główkę w stronę pyszczka burej. Takie czułości kochał. W ogóle, na tym etapie życia, był bardzo przytulaśny.
Cała ta zabawa napełniła brzuszek malca głodem. Z tego też powodu czekoladowy zapiszczał, sygnalizując swój dyskomfort, by następnie odepchnąć niemrawo Hiacynta od źródła pożywienia. Przecież jego brat nic nie robił, to dlaczego odbierał mu dostęp do jedzonka? To Czerwiec miał do niego większe prawo! Zaraz jednak został uspokojony przez matulę. Ta znów go liznęła po łebku, a maluch zbliżył się do źródła pokarmu. Dopiero, kiedy uczucie głodu minęło, uspokoił się.
Pozorny spokój trwał dość krótko, gdyż czekoladowy wymyślił sobie nową zabawę. Chciał zdobyć szczyt. W tym celu uniósł się niezdarnie, by oprzeć przednie łapki na jej boku. Zaraz też przesunął nimi w taki sposób, że lekko się uniósł. Teraz spróbował wspomóc się tylnymi. Nie zrobił nawet dwóch ruchów, kiedy to opadł zadkiem na podłoże posłania. Przez chwilę siedział zaskoczony, ale zaraz podniósł się.
– Ja chcieć na łapsia – pisnął i niemrawo tupnął, a raczej próbował tupnąć łapką.
To niesprawiedliwe. Ta góra sobie z niego kpiła. Jednak nie z nim takie numery. Zdobędzie ją, choćby miał próbować do upadłego. Jak postanowił, tak też zrobił. Ponownie wsparł się na ciałku Jeżyny. Uda mu się. Musiało mu się udać.
<Jeżyno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz