— Okłamałeś mnie. — Wypluła w końcu, a jej oddech stał się nierówny, przerywany. — J-jak mogłeś? Węgiel wcale nie jest synem Kamiennej Agonii... jesteśmy rodzeństwem, Wilcza Zamieć jest naszą matką, a ojcem... Lisia Gwiazda — to imię ledwo przeszło jej przez gardło. Zacisnęła powieki, ukrywając pysk przed spojrzeniem rudzielca. — U-ufałam Ci, a ty... okłamałeś mnie. Okłamywałeś przez cały czas... jak śmiałeś?! — miauczała z trudem, ledwo powstrzymując łzy.
Był... w szoku. Nie spodziewał się, że z pyska jego uczennicy, która w końcu została mianowana, padną te słowa. Otworzył pysk, ale go zamknął. Pokręcił jednak głową, przybierając bardziej zacięty wyraz pyska.
- Nie okłamywałem cię Czajko. Nie wiedziałem, że twój ojciec to... Lisia Gwiazda, przysięgam. Po klanie chodziły różne plotki. Na dodatek twój brat przypominał Kamienną Agonię, więc nie dziwię się, że wszyscy w to wierzyli. A Wilcza Zamieć nie była zbyt chętna do dzielenia się tym, kto zrobił jej brzuch. - starał się jej to wyjaśnić.
Nie chciał by sądziła, że robił to umyślnie. Owszem... może i sam wymyślił tę plotkę, jednak nie znał prawdziwego pochodzenia tych kociąt. Lisia Gwiazda... Coś takiego... A on przypadkiem nie umarł dawno temu? Słyszał jednak o nim opowieści. Każde kocię coś o nim słyszało. Czyżby opętał ciało jakiegoś biedaka, tak jak zrobiła to Piaskowa Gwiazda? W sumie... ona też miała jako Zajęcza Gwiazda młode i to z Kamienną Agonią, więc było to... bardzo prawdopodobne.
- Lisia Gwiazda mówisz? - Pokręcił głową. - Niesamowite. Nie wiem czy wiesz, ale dużo o nim słyszałem. Masz naprawdę potężnego ojca. Dlatego widziałem w tobie to coś. Ten potencjał.
- Całe życie z Węglem spędziliśmy razem... musiałeś przecież wiedzieć, że urodziliśmy się razem. Że Kamienna Agonia nie miała własnych kocią aż do miotu z Zajęczą Gwiazdą... - Kręciła głową, podciągając raz po raz nosem. - Więc... czemu? Dlaczego w to brnąłeś? - przerwała, opuszczając łeb. Starła łapą łzy z policzków i wzięła głębszy wdech. - Wilcza Zamieć... powiedziała, że jestem pomiotem diabła... jak mogłeś widzieć coś we mnie po kimś... takim? To kolejne kłamstwo?
Nie podobały mu się słowa kotki. Wilcza Zamieć była siebie warta. Mówić takie rzeczy o swoich dzieciach? Absurd. Czajkowe Zaćmienie nie była potworem. Była kimś, w kim widział to coś, co może kiedyś im się przydać.
- Kamienna Agonia w tamtym okresie dziwnie się zachowywała. Nie zdziwiłbym się, gdyby urodziła w ten sam dzień co twoja matka i podrzuciła młode. Nie lubiła nigdy dzieci. - Machnął łapą. - Wilcza Zamieć od zawsze była nawiedzona. Dla niej nawet ja jestem pomiotem diabła. I widzę potencjał w tobie, Czajko. Lisia Gwiazda był kimś silnym i potężnym. Powinnaś cieszyć się z takiego ojca. Ja przynajmniej z chęcią bym się z nim skontaktował. Z opowieści babci wynikało, że był rudy, więc był godny nas, a my go. Nie powinnaś się tego wstydzić.
- Myślisz, że powinnam szukać z nim... kontaktu? Opowiesz mi coś o nim? - mruknęła po dłuższym namyśle, nastawiając uszu.
Co on takiego o nim wiedział... Że budził postrach w każdym z klanów? Mimo to cechował się siłą, która była ich godna. Gdyby żył na pewno by się dogadali. On i Piaskowa Gwiazda. W skrócie więc opowiedział kotce o dawnym liderze Klanu Klifu, tak jak on go widział. Jako kogoś wielkiego. Żadnego potwora czy oprawcę. Kogoś z kogo mogła być dumna.
<Czajka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz