BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)

Zmiana pory roku już 3 sierpnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

03 czerwca 2016

Od Mglistego Cienia CD Cętkowanego Ogona

*wcześniej*
Wyszedłem ze żłobka i tak jak mówiłem, udałem się w stronę grupy patrolowej. Dzisiejszy patrol po terenach miał się odbyć wraz z Jelenim Rogiem oraz Borsuczym Pazurem . Cóż się dziwić - byliśmy jedynymi młodymi wojownikami . Nasz klan ostatkami zmalał, wraz z prądem chorób i zakażeń. Martwiło mnie to. Byliśmy najsilniejszym klanem z całej czwórki, lecz słabniemy z każdą sekundą. Westchnąłem na tę myśl odchylając uszy do tyłu, po czym rzuciłem kontrolne spojrzenie na przybrane rodzeństwo.
Coś wisiało w powietrzu. Nasze ogony były napięte, wąsy drgały. Klan Gwiazd próbował coś nam oznajmić, lecz nigdy nie potrafiłem odgadnąć dziwnych znaków wiszących w powietrzu.
Wtedy to się zaczęło.
Przejmująca cisza została rozdarta wojowniczym skowytem. Moje kończyny spięły każdy możliwy mięsień, a po obozie rozpłynął się obcy zapach - zapach kotów z Klanu Klifu.
Zaatakowali. Wraz z towarzyszącym im pyłem i kurzem, sijąca zamęt armia kotów napadła na nasz obóz, sypiąc się z każdej możliwej strony. Zaalarmowana Wojenna Gwiazda wydała z siebie głośny, przeszywający syk oznaczający atak.
Uczniowie powylatywali z jaskiń. Po ich postawie było widać zmęczenie po porannych polowaniach, lecz widząc zamęt, mimo przerażenia ruszyli nam na pomoc.
Skoczyłem bez ostrzeżenia wraz z resztą kotów. Drogę zagrodziła mi drobna kotka,o myszatej sierści pokrytej plamkami. Atakowała jak dzika kobra, gwałtownie zakleszczając mi się na szyi. Ból katapultował w owej okolicy z ogromną siłą. Czułem jak jej kły przebijają się przez skórę. Syknąłem, po czym z ogromną siłą odepchnąłem napastniczkę od siebie. Wyskoczyłem w górę odbijając się tylnymi łapami, przygniatając ją swoim ciałem. Była zwinniejsza ode mnie, lecz byłem silniejszy. Wbiłem w nią pazury głęboko, aż nie wyczułem cieknącej krwi. Kotka zapiszczała ulegle, wtedy ją puściłem. Czmychnęła mi spod łap niczym królik, znikając w kłębie sierści i kurzu.
Wyplułem krew z pyska, która nazbierała mi się w pyszczku przez ranę na szyi.
Rozejrzałem się. Klan Klifu również posiadał tylko 3 wojowników, plus uczniowie i lider. Szanse były wyrównane.
Zobaczyłem, jak szybki rudy kot o dwukolorowych oczach atakuje z prędkością światła Jeleni Róg. Czym prędzej pobiegłem jej na pomoc.
Z agresją skoczyłem na grzbiet owego kocura. Był słaby, czułem to po wychudłych mięśniach, które chyba bardziej wykształcił na bieganie. Przeorałem jego pysk pazurami, zostawiając szramę. Wraz z użytą na nim siłą, krew z ugryzienia na szyi buchnęła nowym strumieniem.
- Wszystko okej? - zapytała przybrana siostra.
- Ta - burknąłem. Jeleni Róg polizała moją ranę, po czym odbiegła walczyć dalej.
Gwałtowne uderzenie zwaliło mnie z nóg. Kolejny kot z Klanu Klifu rzucił się na mnie.
Był bardzo silny. Przywarł do mnie, przygwożdżając do ziemi, po czym ugryzł w boleśnie kark. Próbowałem się wyrywać, lecz szary kocur nie poddawał się.
Kolejna masa ciała dołączyła się do siłaczki. Był to uczeń - Miodowa Łapa.
Próbowała pomóc zepchnąć ze mnie Szarego Płomienia.
- Miodowa Łapo uważaj! - krzyknąłem, lecz nie wystarczająco szybko. Kocur z Klanu Klifu uderzył ją łapą, a ona zatoczyła się i potoczyła do tyłu ryjąc rów w ziemi. Zdenerwowałem się.
Wygiąłem ciało w łuk pozbywając się kota z siebie, po czym czmychnąłem w stronę uczennicy. Brutalnie podniosłem ją na nogi.
- Wszystko w porządku? - zapytałem. Kotka pisnęła coś w odpowiedzi, oczy miała zamglone.
Odbiegłem.
– Wojenna Gwiazdo! –usłyszałem grzmiący głos. Odwróciłem nieufnie pysk widząc niecodzienną cenę. Potężny rudy lider stał na Wojenną Gwiazdą, gdy ta leżała bez sił na ziemi.
– Kim jesteś? – syknęła. – Gdzie Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura?!
– Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura nie żyją – oznajmił kot – Klan Gwiazd wybrał mnie na nowego lidera Klanu Klifu.
– Jakim prawem łamiesz sojusz zawarty przez twoją poprzedniczkę i mojego ojca? –była wściekła. Żywy ogień zabłysł w jej dwukolorowych oczach. Syknąłem do siebie, podbiegając bliżej, aby w razie czego móc obronić liderkę.
Wielki kocur wziął głęboki wdech. Nagle liderka otworzyła oczy i ociężale podniosła się z ziemi.
– Wojenna Gwiazdo! – zagrzmiał lider po raz kolejny – Pokonaliśmy twój klan w walce. Musicie odejść z tej części terytorium i zamieszkać po drugiej stronie Drogi Grzmotu.
– Dlaczego? – wychrypiała szara kotka słabym głosem.
– Klan Klifu przejmuje wszystkie tereny po tej stronie Drogi Grzmotu – miauknął. – Każda wasza próba odbicia tej części terenów zostanie odparta. Odejdźcie po dobroci, inaczej wygnam was siłą.
– Czemu złamałeś sojusz? – mruknęła Wojenna Gwiazda.
– Klan Klifu nie potrzebuje już waszej pomocy, a terytorium. Wynoście się. Już!
Szara potężna kotka wstała, następnie dała znać do odwrotu. Nie mogłem w to uwierzyć. Wściekłość gotowała się we mnie z ogromną siłą. Czy oni zamierzają tak po prostu się poddać? Nie mogłem przyjąć do siebie wiadomości, że mamy się pożegnać z tym terenem. Z Suchym Drzewem... Te miejsca mają w sobie zapisaną historię pokoleń. Nie mogłem tego tak po prostu zostawić.
Widząc triumf w oczach kotów z Klanu Klifu miałem ochotę rzucić się im do gardeł. Po czym gwałtownie westchnąłem i ochłonąłem, niczym za magicznym dotykiem kotów z klanu Gwiazd. Walczyli zacięcie, pełni odwagi i siły. Lecz ta ambicja kiedyś ich zgubi...
Rzuciłem łbem niczym narowisty rumak, kierując się w stronę żłobka. Zobaczyłem moją rodzinę - cała złość spłynęła ze mnie niczym peleryna, a ja poczułem ogromną ulgę. Nigdy nie czułem większego szczęścia. Są cali.Nikt nie poległ w tej potyczce. Chciałem do nich podbiec, lecz drogę zagrodziły mi opuszczające teren koty z klanu Wilka. Będąc blisko, chwyciłem Słoneczko.
- Mglisty Cień! - usłyszałem Cętkowany Ogon blisko swojego ucha. Uśmiechnąłem się lekko mimo kociaka w pysku. Krew ciekła mi z kącika ust, kapiąc na rude, nieskażone futerko młodziaka. Moja partnerka miała się dobrze - nie licząc nogi którą podwinęła pod brzuch. Zmartwiłem się. Oby to nie było nic poważnego.

Przenieśliśmy się. Zatrzymaliśmy się, budując szybkie małe schronienie na noc tuż przy Wielkim Jaworze. Koty wylizywały się po bitwie. Wyglądaliśmy nędznie. Poległy klan, kupki mokrego futra, skulone w różnych odstępach od siebie. Słońce dawno zaszło, malując niebo na rudo. Niedługo po tym, wszystko zaczęło barwić sie w granat, a na nieboskłonie nie widać było gwiazd. Jedynie księżyc patrzył na nas, bielą swojej pełni.
Usiedliśmy obok siebie. Młodziaki grzecznie usadowiły się obok. Patrzyły na nas nic nierozumiejącymi oczami, pełnymi niepokoju. Trzęsły się z zimna wieczoru, jak i z przerażenia. Nie rozumiały. Bawiły się, czerpiąc radość z dzieciństwa, a nagle wszystko zaczęło się walić niczym ściana.
- Co teraz będzie? - złote oczy Cętkowanej, spojrzały na mnie. Nie odpowiedziałem, patrząc pusto w przestrzeń. Co będzie? Zbudujemy obóz od nowa... Nic innego nas nie czeka.
Krew cicho skapywała z mojej szyi. Powinienem udać się z tym do medyka.
- Mglisty Cieniu, martwiłam się.
- Ja też - odparłem szczerze. Najszczerzej, jak potrafiłem. Czułem się obcy.
- Mglisty Cieniu, ty jesteś ranny! - krzyknęła nagle Cętkowana. Wystraszyłem się bardziej jej zaniepokojonego krzyku, niż fakty iż naprawdę jestem ranny.
- To nic takiego - skłamałem, czując jak wraz z kłamstwem ból w szyi się powiększa. Pulsował wraz z rytmem bicia serca, wypluwając nową dawkę krwi.
- Powinieneś iść z tym do Sowiego Skrzydła.
Nie chcąc się sprzeczać, kiwnąłem tylko głową. Wstałem ociężale, kierując się w stronę Sowiego Skrzydła, siedzącej samotnie niedaleko Drogi Grzmotu, patrzącej się w przestrzeń. Widząc mnie prychnęła:
- A ty znowu musiałeś wpadać w tarapaty. Jakby nie dało się wyjść z tego w jednym kawałku.
Przez wykończenie, żadna sensowna odpowiedź nie przyszła mi do głowy, więc po prostu usiadłem i dałem się obejrzeć kotce. Zrobiła mi opatrunek z liści. Nie poczułem się lepiej, lecz przynajmniej Cętkowana będzie spokojniejsza. A niech cię, Dzika Burzo!
Nie chcąc siedzieć bezczynnie, zacząłem pomagać w budowaniu schronienia. Angażowały się wszystkie koty wraz z uczniami i królowymi. Chwyciłem pęk patyków w pysk, po czym wplątałem je w ogrodzenie. Kątem oka zauważyłem jak Słoneczko i Lisek chwytają osobne gałązki w pysk i próbują wepchnąć je w powstały płot. Rozbawiło mnie to lekko.
- Głupie, nie tak to się robi - poprawiałem je, pokazując dobrą metodę budowania ogrodzeń. Kociaki skorzystały z rad co wyglądało jeszcze bardziej pokracznie.
< Ktoś z rodzinki?>

8 komentarzy:

  1. Jeśli dobrze zrozumiałam, Szary uderzył Miód, no nie? Za nic by tego nie zrobił. Ale trudno c;
    Tak tylko piszę.
    ~ Szary, Miód i Tajemnica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że chyba nie wiedział, że to ona. Wtedy to tak xD

      Usuń
    2. Aaaa bo to jego córka XD *fail*
      Uznajmy, że nie wiedział że to ona xD
      Wybacz za ten głupi błąd, dobierałam uczniów i wojowników losowo

      Usuń
    3. Spoko, nic się nie stało xD

      Usuń
  2. Właściwie to Jelenia i Borsuczy byli w obozie. Trzy koty: samiec, samica i uczeń. Samcem był Mglisty, samica Mysia, a uczniem Miodowa. W moim opowiadaniu pisałam o walce z brązowym wojownikiem (Borsuczym) i nakrapiana kotka, która była Jelenia.

    Wybrałam na patrol Mglistego, bo chciałam dać KK jakieś szanse, a Mysiej i Miodowej chciałam oszczędzić widoku Szarego Płomienia walczącego z ich klanem.

    Ale wy mnie tym denerwujcie... Najpierw Cetka napisała, że Klan Wilka był przy śmierci Wojennej, choć pisałam o tym, jak na samym początku wyprowadziła dzieci, a ostatecznie w obozie została tylko Jelenia
    Teraz opowiadanie Mglistego -.- Ja rozumiem, że nie każde opowiadanie się czyta, ale jak już się pisze coś trzeci raz, to niech to się minimalnie zgadza z innymi opowiadaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak btw to u mnie patrol miał być już po drugiej stronie Drogi Grzmotu, gdzie nadziali się na Błękita i Nakrapiana.

      Usuń
    2. Aha, tak wczoraj lalam z dzikiej kobry, że zapomniałam jeszcze wspomnieć o kolejnym apsurdzie tej wersji. Mianowicie:
      " – Wojenna Gwiazdo! –usłyszałem grzmiący głos. Odwróciłem nieufnie pysk widząc niecodzienną cenę. Potężny rudy lider stał na Wojenną Gwiazdą, gdy ta leżała bez sił na ziemi.
      – Kim jesteś? – syknęła. – Gdzie Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura?!
      – Niespodziewana Gwiazda i Ametystowa Chmura nie żyją – oznajmił kot – Klan Gwiazd wybrał mnie na nowego lidera Klanu Klifu.
      – Jakim prawem łamiesz sojusz zawarty przez twoją poprzedniczkę i mojego ojca? –była wściekła. Żywy ogień zabłysł w jej dwukolorowych oczach. Syknąłem do siebie, podbiegając bliżej, aby w razie czego móc obronić liderkę.
      Wielki kocur wziął głęboki wdech. Nagle liderka otworzyła oczy i ociężale podniosła się z ziemi.
      – Wojenna Gwiazdo! – zagrzmiał lider po raz kolejny – Pokonaliśmy twój klan w walce. Musicie odejść z tej części terytorium i zamieszkać po drugiej stronie Drogi Grzmotu.
      – Dlaczego? – wychrypiała szara kotka słabym głosem.
      – Klan Klifu przejmuje wszystkie tereny po tej stronie Drogi Grzmotu – miauknął. – Każda wasza próba odbicia tej części terenów zostanie odparta. Odejdźcie po dobroci, inaczej wygnam was siłą.
      – Czemu złamałeś sojusz? – mruknęła Wojenna Gwiazda.
      – Klan Klifu nie potrzebuje już waszej pomocy, a terytorium. Wynoście się. Już!
      Szara potężna kotka wstała, następnie dała znać do odwrotu. Nie mogłem w to uwierzyć. Wściekłość gotowała się we mnie z ogromną siłą. Czy oni zamierzają tak po prostu się poddać? Nie mogłem przyjąć do siebie wiadomości, że mamy się pożegnać z tym terenem. Z Suchym Drzewem... Te miejsca mają w sobie zapisaną historię pokoleń. Nie mogłem tego tak po prostu zostawić."
      Wojenna Gwiazda mówi kwestie Jeleniego Rogu, co miałoby sens gdyby nie "mojego ojca" i to, że raz wściekle się drze, a potem mówi zdechłym głosem.

      Usuń
    3. Nie wiem już, co ja tam powypisywałam xD Tą scenę wzorowałam się na opisie z opka Cętki. Przepraszam, jeśli wprowadziłam cię w gniew :c

      Usuń