Lawenda i Gryka zachowywały się kuriozalnie, a mimo to Piórko – poprawka, Piórkowa Łapa – uśmiechał się, patrząc się na nie z rozczuleniem. Nigdy nie spotkał się z wychowanymi w ten sposób kociętami. Nie było w tym nic złego, kocur wręcz bardzo chętnie pochwaliłby Ważkowe Skrzydło. Powstrzymał się jednak, wiedząc, że nie wyszłoby z tego nic dobrego. Jedno z czarnych uszu poruszyło się, gdy doszło do niego pytanie Gryki.
– Widzisz, Gryko... – zaczął, układając się w bochenek. Definitywnie nie była to pozycja do akrobacji. – Myślę, że twój fikołek był na tyle wspaniały, że nic tu po mnie. Nadal jestem pod wrażeniem – zauważył, że usta Gryki nieco się wydęły, na co pospieszył z odpowiedzią. – Aczkolwiek! Co myślicie o tym, bym wam coś opowiedział? Słyszałyście historię o Wilczej Gwieździe?
Kotki popatrzyły się po sobie, widocznie zastanawiając się nad propozycją Pierzastej Łapy. Zauważył, że były ze sobą zżyte – tak samo jak on i Nocna Łapa. Na myśl o siostrze rozpromienił się. W końcu była najjaśniejszym promykiem w jego życiu. Kochał ją bardzo, bardzo, bardzo... W tym momencie zauważył, że trzymające się ze sobą kotki były bez towarzystwa swojego brata. Z racji, że Piórko urodził się tylko z Nocką, nie bardzo orientował się w tym, jak rodzina składająca się z trojga i więcej kociąt funkcjonowała. Nim zdążył się nad tym dłużej zastanowić, głosy Gryki i Lawendy wyrwały go z zamyślenia.
– Po prostu nie umie i nie chce się przyznać – wymruczała pod swoim różowym noskiem szaro-biała.
– Rozumiemy, panie Piórkowa Łapo – powiedziała głośno Gryka, wcinając się w zdanie Lawendy. – Jeśli to historia o założycielce Klanu Wilka, to niestety już ją słyszałyśmy, ale bardzo chętnie posłuchamy o czymś innym.
Pierzasta Łapa zamrugał. Czyżby się przesłyszał?
– Tak, to historia o założycielu Klanu Wilka... Z tego, co wiem, był nim kocur o imieniu Wilcze Serce – powiedział, próbując sobie przypomnieć o czasie, w którym to on był na miejscu Lawendy oraz Gryki, natomiast w jego roli znajdowała się wtedy Płonąca Dusza. – Była to moja ulubiona – dodał, by potwierdzić swoją rację.
Lawenda obruszyła się. Futro na jej karku podniosło się, ona sama natomiast naburmuszyła się uroczo.
– Nieprawda! – pisnęła. Po chwili jednak szybko rozejrzała się, z powrotem usiadła i przylizała swoje sterczące futerko na szyi, uspokajając się. – To była ona, nie on... – dodała cichutko.
– Proszę pana, chyba się pan pomylił – oznajmiła Gryka z charakterystycznym dla niej spokojem. – Pani szanowna Wilcze Serce nie mogła być kocurem.
– Ty! – nagle w rozmowie pojawił się głos nienależący do żadnego z kociąt czy ucznia. – Nie pozwalaj sobie na za dużo, kocurze. Chodźcie tu moje kochane, nie słuchajcie tych bzdur... – mówiąc to, chwyciła Lawendę za kark, natomiast Grykę zgarnęła swoim długim ogonem.
Piórko łypał na całą trójkę swoimi oczami. Nie wiedział, co się właśnie stało. Po prostu rozmawiali i pojawiła się zagwozdka... Nie wydawało mu się, że powiedział coś nie na miejscu. Nie zamierzał jednak mierzyć się z Ważkowym Skrzydłem i jej temperamentem, dlatego po wzruszeniu swymi barkami wyszedł z legowiska. Wpadnie kiedy indziej, kiedy Ważka będzie mniej... Rozsierdzona.
* * *
Z westchnięciem położył się na swoim legowisku. To był długi dzień. Od rana trenował z Różanym Stepem, by przygotować się do ceremonii, podczas której będzie walczyć o nowe imię. Był pokiereszowany, a co za tym idzie – bardzo zmęczony. Marzyło mu się, żeby oddać się w objęcia Miaufeusza. Gwiezdni jednak byli innego zdania. "Nie ma spania!" zdawali się mówić, kiedy przed samym wejściem do legowiska dla uczniów rozległ się hałas. Pierzasta Łapa skrzywił się i jęknął, zasłaniając swoje uszy łapami w nadziei, że cokolwiek co się wydarzyło zaraz się skończy. Na darmo były jednak jego prośby, ponieważ hałas zdawał się zwiększać, a nie zmniejszać. Jęknąwszy po raz kolejny, podniósł się i poczłapał do miejsca, z którego wydobywał się ten kociokwik, żeby rozprawić się z nim i w spokoju wrócić do swojego legowiska.
< Gryczana Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz