Zażywał sobie odrobiny relaksu, kiedy usłyszał na zewnątrz wrzaski. Dlaczego zawsze musiało się coś dziać, kiedy chciał wypocząć? Wstał leniwie i wyjrzał na zewnątrz.
- BYŁ WARTY SETKĘ TAKICH JAK WY, TYSIĄC! A WY… - Jakiś dzieciak wrzeszczał. - ZDEPTALIŚCIE TO. Nie pomogliście mu - warczał. - NIE URATOWALIŚCIE, A TERAZ… Zabraliście mi łapę, zabraliście… ZABRALIŚCIE MI OJCA!
A to gówniarz. Uratowali mu życie, a on biadoli o jakąś łapę? Sam nie posiada jednej i jakoś świetnie prosperuje. Powinien być bardziej wdzięczy, bo gdyby tego nie zrobili, to teraz wąchałby kwiatki od spodu jak ojciec.
- Wawrzynku, my… zrobiliśmy wszystko…
- KŁAMIESZ! KŁAMIESZ, KŁAMIESZ, KŁAMIESZ, KŁAMIESZ! - Zanim Wróbelek zdążył zareagować, niebieski rzucił się na somali, drapiąc na oślep. - ZAPŁACICIE! ZA. PŁA. CI. CIE!
Strzyżykowa Pręga odpędzała się od ogarniętego furią kocura z coraz większym trudem. To był czas, aby dać bachorowi nauczkę. Wyszedł z ukrycia i zbliżył się do dzieciaka.
- Wawrzynku, my… zrobiliśmy wszystko…
- KŁAMIESZ! KŁAMIESZ, KŁAMIESZ, KŁAMIESZ, KŁAMIESZ! - Zanim Wróbelek zdążył zareagować, niebieski rzucił się na somali, drapiąc na oślep. - ZAPŁACICIE! ZA. PŁA. CI. CIE!
Strzyżykowa Pręga odpędzała się od ogarniętego furią kocura z coraz większym trudem. To był czas, aby dać bachorowi nauczkę. Wyszedł z ukrycia i zbliżył się do dzieciaka.
- NATYCHMIAST SIĘ USPOKÓJ TY WRONIA STRAWO! ZAPŁACIMY? TY ZAPŁACISZ JAK ZABIJESZ MEDYKA! IGLASTA GWIAZDA, WYGNA TEN TWÓJ ŚMIERDZĄCY, TCHÓRZLIWY ZAD I ZDECHNIESZ NA WYGNANIU!
Wzrok Wawrzynowej Łapy spoczął na Potrójnym Kroku.
- MAM TO GDZIEŚ! - znów zaczął swoje wywody, oj jaki jestem biedny, oj to wasza wina.
Miał już serdecznie dość tego lisiego bobka. Podszedł do niego wkurzony i dał mu łapą po pysku. Ten chcąc się odgryźć, rzucił się na niego z bojowym wrzaskiem. Był tylko mały problem. Nie miał łapy, więc jego ruchy nie były tak płynne jak kiedyś. Może i szkolił się na wojownika, może i znał zasady walki, ale to Potrójny Krok całe życie spędził bez jednej kończyny i lepiej panował nad ciałem. Przeturlał się szybko, robiąc unik i wskoczył na grzbiet kocura. Ten zachwiał się i upadł. Mocno przycisnął go do ziemi, nie pozwalając na choćby uniesienie ciała. Mimo tego Wawrzyn próbował się podnieść i zwalić medyka z siebie.
- No co wy tak stoicie mysie móżdżki! Ty! Jak ci tam... Pomóż! - Wskazał na Wróblową Łapę.
Uczeń szybko przybiegł i pomógł unieruchomić rzucającego się kocura, który klnął i wrzeszczał.
- Strzyżykowa Pręgo, nie biadol teraz nad ranami i przynieś mak! - zawołał.
Medyczka szybko pobiegła po zioła.
Że też musiał się męczyć z takimi osobnikami.
- Uspokój się gówniarzu albo wsadzę ci szyszkę w tyłek! - w końcu warknął wkurzony.
To na chwile wytrąciło pacjenta z równowagi i zamarł. Akurat w momencie, kiedy Strzyżykowa Pręga niosła ziarna maku. Nieudolnie próbowała namówić go do ich zjedzenia. No ja cię proszę! Niech się nie zgrywa!
- Zastąp mnie - zwrócił się do Wróbelka, zeskakując z Wawrzyna.
Podszedł do medyczki i zabrał jej zioła.
- Otwórz mu pysk.
Ta westchnęła i starała się otworzyć buzie, szamoczącego się kocura.
- Otwieraj ten zapyziały pysk! - warknął.
- Nie! - zakrzyknął i w tym samym momencie, wepchnął mu łapę z lekami do gardła.
Wawrzyn zaczął się krztusić, ale ostatecznie połknął zioła. Potrójny Krok poświęcił dla dobra ich wszystkich swoją łapę, która teraz była w ślinie tego smroda. Fuj. Jak on to teraz wymyje? Szybko wytarł ją o sierść kaleki. W końcu to jego własność, nie?
- Zamknijmy go w dziurze. - zdecydował.
Wróblowa Łapa i Strzyżykowa Pręga spojrzeli na niego pytająco.
- Jakiej... dziurze?
No właśnie... jakiej? Jakaś dziura by się przydała na trzymanie zbyt niebezpiecznych pacjentów.
- Wykopie się. Ej ty! - Wskazał na przechodzącą obok Łasiczy Skowyt - Bierz kumpli i pomóż nam.
***
Kilka chwil potem, wojownicy zabrali się do pracy. Dół rósł i rósł, aż był na tyle głęboki, by móc zrzucić tam Wawrzyna. Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwów i kazań, że to nie po kociemu. Miał to gdzieś.
- Prawie nas nie zabił! Ma być w dziurze! To dla bezpieczeństwa klanu! - warknął.
To nieco przekonało wojowników do słuszności tego planu, widząc w jakim stanie była Strzyżykowa Pręga. Powoli umieścili otępiałego Wawrzyna w dole, a wyjście zakryli patykami, tworząc kraty.
Dlaczego musiał sam wymyślać sposoby, na radzenie sobie z problemami? Czemu te koty były tak tępe?
***
Nastała pora nowych liści. Zobaczył przechodzącego obok Wróblową Łapę, który pomagał mu z nadpobudliwym Wawrzynem. Ostatnio sprawdzał jego stan i wydawało się, że żyję i ma się lepiej. Wyszedł z dołu księżyc później, kiedy zrozumiał, że dół był okropnym miejscem do życia. W końcu nie mógł z nikim pogadać, a gapienie się w ziemię, to ostatnie czego pragnął. Próbował uciekać, a jak, tylko że wtedy gałęzie robiły odpowiedni hałas, a strażnik ponownie wpychał go do środka. Jeść też dostawał, więc był zdrów. Teraz był na wolności, ale nie raz zerkał w stronę medyków z mordem w oczach. Dlatego też musiał porozumieć się z jakimś kotem, który miał z nim jakiś kontakt.
- Ej ty! Jak ci tam...
- Wróblowa Łapa
- No tak. Jak tam ten mysi bobek?
- Em... no...
- Żadne "em" i "no", chcę konkretów. Jak znów zacznie szaleć to wierz mi, że nie skończy się to tylko na dziurze.
Kocur trochę się zaniepokoił słowami medyka.
- Co może być gorszego?
Potrójny Krok uśmiechnął się wrednie.
- Można odciąć mu jaja. Według opowieści, które zasłyszałem, koty bez nich stają się grzeczne i potulne.
- Umiesz to zrobić?
- A jak. Ja wszystko umiem. Jestem w końcu medykiem i łącznikiem z Klanem Gwiazd. - powiedział niezbyt skromnie.
Trochę nagiął prawdę, ponieważ jeszcze nigdy tego nie robił. No ale jak poradzili sobie z łapą to i to powinno wyjść. Ale jeszcze było za wcześnie na takie decyzję. Trzeba było obserwować tego gamonia.
<Wróblowa Łapo?>
XDDDD Boże jakie to jest świetne! Kastracja XD i te teksty trójki <3 znaczy Potrójnego Dziada XD boski odpis
OdpowiedzUsuńxDDD Trójka jak zwykle praktyczny do bólu :')
OdpowiedzUsuńxD
OdpowiedzUsuń