*Przed zgromadzeniem*
Skacząca Łapa wymieniała właśnie legowiska starszyzny, słuchając nowych plotek, które dotarły do uszu Złotej Pręgi. Z tego co udało jej się wysłuchać… dalej krążyło o Grzybie wiele domniemań. Po jakimś czasie jego temat wygasł, zastąpiony innymi plotkami. Na przykład relacją Srokoszowej Wzgardy i Wilczego Zewu. Sama też to zauważyła. Starała się obserwować. Ale spostrzeżenia innych i co również przydatne, ich zdanie, były wartościowe.Często tu przychodziła. I dalej, za każdym razem, gdy wstępowała w tą ostoję starych kotów, jak i czasów, historii, tak patrzyła w miejsca, gdzie dawniej leżały dwie zmarłe starsze. Wiedziała, że koty w tym miejscu były już bardzo wiekowe. Jej ojciec także. A myśl, że… że może ich stracić… napawała ją smutkiem. Dbała więc o nich, gdy mentor wolał spać zamiast trenować. Rozmawiała z nimi. Korzystała z czasu, który był im dany. Dbała o ich najdrobniejsze zachcianki, nawet te, które były kaprysami Złotej Pręgi.
Gdy tylko wyszła, dostrzegła promienie zachodzącego słońca przedostające się przez wody wodospadu. Długi czas spędziła u starszych najwyraźniej. Usiadła w pozycji surykatkowej, obserwując przyjemny dla oka widok.
Przymknęła na chwilę oczy, a od razu do jej uszu dotarły wyraźniejsze rozmowy współklanowiczy, których liczba zmniejszała się, gdyż ci wchodzili powoli do swych legowisk, udając się na spoczynek.
Przed jej oczami pojawiła się Gawronie Skrzydło. Jej myśli nieco spochmurniały. Miła kotka, rozpowiadająca plotki na prawo i lewo. Skoczek ją znała. Odwiedzała żłobek.
I zginęła na wojnie.
Gdy otworzyła ponownie ślipia, ujrzała kogoś biorącego ze stosu zwierzyny piszczkę. Nic nadzwyczajnego, więc znów przeniosła spojrzenie na wodę.
Robiło się coraz ciszej… i ciszej… i ciszej…
Aż w końcu miejsce zajął wartownik, a na niebie, którego część była widoczna przez wodospad pojawiły się gwiazdy. Skoczek z jakiegoś powodu dalej nie udała się na spoczynek. Sama nie wiedziała, czemu. Przyglądała się rozmazanym przez wodę jasnym punkcikom na czarnym tle. To było ciekawe widzieć niebo w taki sposób.
Usłyszała chrobot a po chwili dostrzegła wychodzącą z legowiska uczniów Kwiecistą Łapę. Przeniosła na nią spojrzenie, uśmiechając się ciepło. Pamiętała, jak ta jeszcze była kociakiem a ona sama, już jako uczennica odwiedzała żłobek.
<Kwiecista Pieczeni?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz