*Zgromadzenie przed wyzwoleniem Klanu Burzy*
Czekoladowy kocur ponownie został wybrany jako jeden z kotów, który ma pójść na zgromadzenie. Cieszył się bardzo. Znowu pozna nowe koty i może wreszcie znajdzie mamę! Jego nowa mentorka też szła na zgromadzenie, co tylko bardziej cieszyło Pajęczą Łapę. Kiedy dotarli na miejsce, to kocur rozpoczął swe poszukiwania. Oddalił się od Olszowej Kory i wszedł w tłum kotów, poszukując liliowego futra. Niestety tym razem mu się nie udało, jednak nie poddał się. Jeśli miałby przeszukać ten cały tłum, aby znaleźć mamę, to zrobiłby to bez zawahania.
Jego poszukiwania zostały, jednak przerwane przez szylkretową kocicę, która podeszła do niego. Pachniała jak burzak, jednak uczeń wolał ten fakt przemilczeć. Może pozna kogoś ciekawego tej nocy, mimo tego, co mówiła mu jego mentorka, o tym jacy burzacy są źli.
- P-przepraszam... - Miauknęła cicho wojowniczka. - Widziałeś... może liliową kotkę o... o brązowych ślepiach?
Opis kotki, który przywołała kocica, był bardzo podobny do opisu jego matki. Może był to przypadek, ale bardzo możliwe było to, że szukali tej samej wojowniczki. Przekręcił lekko głowę.
- Z pewnością istnieje dużo kotów o takim wyglądzie, więc jeśli zdradzisz mi jej imię, to mógłbym spróbować pomóc. Więc znasz jej imię? - Powiedział czekoladowy kocur, próbując brzmieć spokojnie. Zawsze rozmowy z nieznanymi mu kotami nie szły mu za dobrze. Albo zaplątywał w stresie słowa, bądź po prostu nie mógł wykrztusić z siebie cokolwiek. Nie lubił tego, jednak jego nowa mentorka znalazła, jej zdaniem, idealny sposób na zmazanie tej wady z jej ucznia, a było to zmuszanie go do takich rozmów. Mówiła, że im więcej będzie ćwiczył, tym łatwiej mu będzie to przychodzić. Teraz Pająk mógł powiedzieć, że jej słowa nie odnosiły się do rzeczywistości, bo to ani trochę nie pomagało, a bardziej przypominało mu o tej wadzie.
- T-Tak. Źródlany D-Dzwonek. - Po chwili rozmówczyni wydusiła z siebie odpowiedź na pytanie ucznia. Ten musiał się bardziej zastanowić. Skądś kojarzył to imię, jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd. Mógł przysiąc, że słyszał je kiedyś, jednak kiedy i gdzie to tego nie pamiętał.
- Liliowa kocica o brązowych oczach... - Powtórzył opis, który przytoczyła mu kocica. Było to bardziej skierowane do niego niż do kotki stojącej przed nim. - Nie widziałem niestety nikogo takiego, a przynajmniej na chwilę obecną. Ale ciekawi mnie ona. Możesz mi powiedzieć coś więcej o niej?
- J-jest taka. - Odpowiedziała szylkretka i wskazała nieśmiało łapą wysokość wojowniczki, o której mówili. - J-jest z Klanu Nocy... P-pachnie miętą...
Zdziwił się, słysząc słowa kocicy. Wyglądało jakby ta, tylko próbowała ogólnie powiedzieć o liliowej kotce, omijając szczegóły, które mogłyby im pomóc w znalezieniu jej. Rozmowa toczyła się dalej aż do momentu, gdy dwójka kotów nie przeszła do szukania tej tajemniczej kocicy. Długo nie zajęło, aby kocur zdradził swe myśli kotce z Klanu Burzy. Nie był to zbyt dobry pomysł, bo poszukiwanie Źródlanego Dzwonka zmieniło się w dość niezręczną rozmowę, której zbytnio nie rozumiał Pająk.
Na całe szczęście, zebranie zakończyło się szybko i przerwało tę rozmowę. Pajęcza Łapa pożegnał się z kocicą i powrócił do Olszowej Kory. Ta nie wyglądała na zadowoloną, a jej wzrok co chwilę spoczywał na kocurze.
*****
Ruszył on ponownie w teren wraz z Olszową Korą. Nie minęło dużo czasu od zgromadzenia, jednak czekoladowy wyczuwał, że jego mentorka ma mu coś do powiedzenia. Możliwe, że było to coś niemiłego i tego właśnie się obawiał. Dwójka szła w ciszy, a Pająk co chwilę zerkał na szylkretową kotkę, jakby szukał w niej znaku, który by potwierdził lub odrzucił jego myśli.
- Czemu to robisz Pajęcza Łapo? - Przerwała ciszę wojowniczka swym pytaniem. Stanęła i obróciła się w stronę swego ucznia, wbijając w niego swój wzrok.
- Co robię…? - Zapytał czekoladowy uczeń. Nie wiedział, o co jej chodzi. Przecież starał się robić, co starsza kocica od niego wymagała, a nawet starał się używać jej wskazówek, więc w czym był problem? Przecież bardzo się starał.
- Czemu dalej jej szukasz? Zostawiła Cię na pastwę losu, porzuciła, a ty biegasz na zgromadzeniu, szukając jej. - Powiedziała Olszowa Kora. Kocur otworzył już pysk, aby odpowiedzieć na pytanie, jednak kocica kontynuowała swą wypowiedź, nie pozwalając mu cokolwiek powiedzieć. - I jeszcze, gdyby tego było za mało, rozmawiasz z kotami z innych klanów na ten temat. Jeśli sądziłeś, że tego nie zauważę, to byłeś w błędzie.
- Ale to jest moja mama! Jak mam o niej zapomnieć? - Powiedział wreszcie Pajęcza Łapa. Na pysku wojowniczki pojawił się grymas niezadowolenia.
- Porzuciła Cię! Czy tego nie widzisz? Gdyby nie koty z Klanu Wilka, to z pewnością by się Ciebie pozbyła, jak to zrobiła z twoją siostrą. Czy gdyby naprawdę Cię kochała, to by odeszła? - Tu szylkretowa kotka na chwilę zamilkła i powoli zaczęła obchodzić ucznia. - I po tym wszystkim, ty dalej uważasz ją za dobrą matkę? Zabiłaby Cię, gdyby tylko mogła, więc lepiej odpuść Pajączku.
- Ale…!
- Nie mówię to ze względu na moją nienawiść do niej, ale dla twojego dobra. - Kontynuowała kocica. - Nie chciałabym, abyś załamał się ze względu na tę małą błahostkę. Lepiej zaakceptować fakt niż próbować podtrzymać kłamstwo. Uwierz mi, zależy mi na tobie.
Szylkretowa wojowniczka otuliła ogonem ucznia, gdy ten przetwarzał w głowie wszystko, co powiedziała mu jego mentorka. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. To nie mogło być prawdą! Mama nigdy… Im dłużej zastanawiał się nad tym, tym bardziej dochodziła do niego myśl, że to o czym mówi kocica, może być prawdą.
- Obiecaj mi, że przestaniesz zadręczać się myślą o swej matce. - Słowa te padły z pyska Olszowej Kory, po długiej ciszy. Czekoladowy tylko kiwnął głową, chociaż do końca nie wiedział, czy uda mu się wyprzeć myśl o matce. - I to rozumiem. Dobrze robisz.
*****
Właśnie strącił z siebie kremowego kocura, gdy ujrzał, że wilczaki powoli wycofują się z obozu przeciwnika. Nie myśląc długo, postanowił również się wycofać. Ostatnie czego chciał to zostać sam na polu bitwy.
*****
Czarno-biały przywódca leżał kawałek przed nim, a raczej leżało jego ciało. Ten, co był niezwyciężony, teraz leżał martwy. Zdecydowanie żaden wilczak nie był zadowolony z tej sytuacji. Teraz Stokrotkowa Gwiazda była przy władzy i nie będzie tak jak było. Przyszedł czas na nową władzę, a czy będzie ona dobra, to zobaczy się z czasem.
[przyznano 40%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz