- No już dobrze... - miauknęła do niego. - Znajdę nową szyszkę. - próbowała się uśmiechnąć, ale w głębi serca martwiła się o bratanka Jeżyka, chciała mu pomóc, ale nie umiała. Jak na razie razem z resztą medyków rozkładali łapy. Jednak co na pewno wiedziała łaciata stres nie pomaga, trzeba zrozumieć, zwłaszcza ona nie powinna być w żadnym stopniu zła na młodego. Sama czasem schizy oraz zdarzały jej się rożne dziwne rzeczy od jakiegoś czasu. - Nie płacz, proszę. - otarła ogonem łezkę spływającą z niebieskich oczu. - Nic się nie stało, możemy jeszcze raz zagrać, uznamy to za... za nie ważne, ok? Albo pogramy w inną grę, tak, tak, znam dużo innych gier, Dreszczyku.
- Przestańcie się z nim ciaćkać, zróbcie coś, nie wiem. Użyjcie tych swoich roślin, a nie. - warknęła pod nosem Piaskowa Ścieżka.
Żółtooka posłała kotce spojrzenie, które znaczyło, że lepiej by było dla niej jak by zamilkła.
- Oj, nie zwracaj na swoją mamę uwagi. - szepnęła cicho do kociaka. - Czasem wygaduje dziwne rzeczy, musi ją zrozumieć...
- Tatuś... - szepnął kremowy. - Chcę do taty...
- Ośle Ucho zaraz wróci, poszedł na patrol z innym wojownikami, a ja w tym czasie mogę opowiedzieć ci jakąś bajkę.
- Bajkę?
- Tak. - skinęła głową asystentka medyka - Bajkę. A więc... Dawno, dawno temu żył sobie taki jedne bardzo dobry kotek, wszyscy go uwielbiali oraz cenili. Zwał się... - przerwał zastanawiając się jak nazwać bohatera opowieści, ale po chwili wpadła na dość fajny pomysł. - Kocurek zwał się tak samo jak ty, Dreszcz. Kot zabieraj bogatym w jedzenie, a pokarm oddawał biednym i pewnego dnia...
***
- ... Koniec.
- A Dreszcz już nie żyje? - zapytał kociak.
- Nie wiadomo, chyba tak..., ale głoszą opowieści, że podobny kot urodzi się kiedyś i właśnie taki będzie. - mruknęła żółtooka i posłała Kocurkowi uśmiech.
- A jak wyglądał?
- Był nawet podobny do ciebie. - miauknęła Konwalia.
- Serio? A widziałaś go?
- Niestety nie, ale chyba ktoś ze starszych kotów widział. - zaśmiała się cicho czarno-biało. Dobrze wiedziała, że dany bohater bajki tak naprawdę nie istniał bo była to tylko bajka dla małych kociaków, więc było to praktycznie nie możliwe by jakiś kot go spotkał.
Kątem oka kotka zobaczyła w przejściu do żłobka ojca Dreszcza.
- Tato! Tato! - miauknął radośnie kremowy. - Konwalia opowiedziała mi bajkę o takim jednym bardzo dobrym kotku, który nazwał się tak jak ja! I był do mnie podobny!! Widziałeś go kiedyś?
Kocur zaśmiał się pod nosem i posłał asystentce medyka uśmiech po czym spojrzał na syna.
<Dreszcz?>
Urocze
OdpowiedzUsuń