Na lisie bobki! Z nim było coraz gorzej! Odepchnął go, sycząc wściekle. Czy nie rozumie jego słów?
- Nie! Nie kochamy się i ostatnie czego pragnę, to twój zad chodzący krok w krok za mną. Nie znosiłem rodziców i nie tęsknie za nimi. Wbij w końcu sobie do tego pustego łba, że nie mam zamiaru zniżać się do twojego poziomu! - Dla potwierdzenia swoich słów ugryzł go boleśnie w kark.
Rudy pisnął zaskoczony. Dołożył mu kopniaka między żebra i odszedł. Miał nadzieję, że to podziała na tego smroda. Chciał zostać sam. Tak trudno to zrozumieć? Widząc oddalający się patrol, szybko do nich podbiegł i wybrał się z nimi na obchód. Nie miał zamiaru dłużej przebywać w obozie z tym wypierdkiem sowy.
***
Nie miał pojęcia, czy było z nim gorzej, czy może to rudy oszalał. Był dwa razy nieznośniejszy niż przed utratą pamięci. Skoro coś mu już się przypomniało z dawnego życia, to mógłby wrócić do swojego dawnego ja, a nie uganiać się za nim, jak jakaś napalona kotka.
Dziś nie było inaczej. Każdy jego krok, każdy oddech i słowo drażniły go. Ucieczką od niego pozostały tylko patrole i polowania. Coraz bardziej myślał o ucieczce z klanu, czując że dłużej nie wytrzyma. Dokładnie badał tereny Klanu Nocy i śmiało mógł stwierdzić, że dałby radę sam się po nich poruszać. Musiał tylko wybrać odpowiedni moment.
Obudził się w nocy, nasłuchując czy ktoś się nie zbliża. Wszyscy spali. O zgrozo, brat tulił się do niego! Czy nie potrafił trzymać łap przy sobie? Powoli wstał na łapy, próbując nikogo nie obudzić i wyjrzał z legowiska. Było spokojnie. Musiał przynajmniej spróbować. Wyszedł po cichu i skierował się w stronę kłody. Niestety, coś poszło nie tak.
- A ty gdzie idziesz? - Szybko zwrócił wzrok na zaspanego rudego, który ziewnął potężnie.
- Siku, spadaj do nory - warknął cicho, aby nikogo więcej nie zbudzić.
- Wiesz... Też mi się chcę. Pójdę z tobą.
Na Klan Gwiazd! Tak, załapał od tych mysich bobków ich przekleństwa, co było z nim nie tak?!
- Słyszysz co mówisz? Nie będziemy razem szczać!
- Ale jesteśmy nierozłączni.
- Wcale, że nie! Wmówiłeś sobie coś do tego pustego łba!
- Ciszej, bo koty śpią.
Machnął wkurzony ogonem.
- W takim razie idź tam - Wskazał drugi kraniec obozu - A ja tam - pokazał jakieś krzaki.
- Ale...
- Idź!
W końcu rudy westchnął i smętnie się oddalił. Czuł, że spalił jego plan. Pewnie strażnicy wiedzą, że nie śpią. Powoli skierował się w stronę pnia. Niestety ujrzał tam jakiegoś wojownika, który wpatrywał się w drugi brzeg. No i nie przejdzie. Rozejrzał się jeszcze raz dla pewności, dostrzegając wracającego Szkarłata, który szukał go wzrokiem. To koniec. Ten mysi móżdżek zaraz zwoła alarm! Nie miał wyjścia. Wrócił do niego.
- O tu jesteś! - ucieszył się.
Warknął coś pod nosem, wracając do legowiska.
- Nie śpij przy mnie - ostrzegł go, kładąc się na posłanie.
<Szkarłat?>
Czermieniu kochany spróbuj go ukochać no ;>
OdpowiedzUsuń