Była ranna, zaspana i poza terenami swojego klanu. Czy naprawdę chciała się teraz bić?
Oczywiście, że chciała. To w końcu Pstrągowy Pysk.
Z głośnym, zirytowanym pomrukiem podniosła się i spojrzała na kocura. Patrzył jej prosto w oczy, z tym swoim złośliwym uśmieszkiem na pysku.
— Słuchaj no, pokrako. Daję ci ostatnią szansę na powrót na swoje tereny — syknęła jadowicie.
— Dziękuję za propozycję, ale jednak nie skorzystam — odpowiedział równie zajadle.
Taka odpowiedź w zupełności jej wystarczyła. Zamachnęła się pazurami na kocura, jednak on zwinnie odskoczył w tył bez żadnego szwanku. No tak. Klan Wilka i jego cholerna zręczność. Warknąwszy, odbiła się w celu skoczenia na przeciwnika. Zapomniała jednak o dwóch, dosyć ważnych rzeczach.
Raz. Była Pora Opadających Liści, a wraz z nią nad lasem zawisły również liczne deszcze. Nic więc dziwnego, że ziemia była wilgotna, a co najważniejsze, śliska od wody.
Dwa. Była obolała, zaspana i zesztywniała, co tylko przyczyniło się do końcowego efektu.
Który był taki, że Pstrąg najzwyczajniej w świecie się poślizgnęła i padła na ziemię jak długa.
Otworzyła szeroko oczy, czując, jak palą ją policzki. Ośmieszyła się. Ośmieszyła się na oczach wroga, który na pewno nie przepuści takiej okazji. Zbita z tropu zaczęła się podnosić, gdy do jej uszu dotarł szyderczy śmiech.
— Och, patrzcie! Oto jedna z najlepszych wojowniczek Klanu Nocy, w pełnym blasku chwały — wykrzyknął prześmiewczo. — Zastanawiacie się może, czemu czołga się po ziemi? Otóż, moi mili, szukała tam swojego poziomu. Może chyba jednak powinnaś zacząć kopać, co, wronia strawo? Jestem pewien, że gdzieś głęboko pod ziemią w końcu go znajdziesz.
Tego było za wiele. Z furią w oczach rzuciła się na kocura, tym razem jednak nie zdążył zrobić uniku. Przewróciwszy go na grzbiet, przygwoździła go do ziemi, a następnie przejechała pazurami po głowie kocura, wkładając w te uderzenie całą swoją siłę i złość. Usłyszała głośny, bolesny wrzask przeciwnika, a chwilę potem poczuła uderzenie w brzuch. Kaszlnąwszy, zeskoczyła z kocura i odbiegła na parę kroków, on natomiast zdążył już podnieść się przez tą krótką chwilę.
Uśmiechnęła się, widząc co narobiła. Od oderwanego prawego ucha przez cały pysk ciągnęły się cztery głębokie szramy. Ze satysfakcją stwierdziła, że kocur ma rozoraną mordkę, wargę, nos i czoło, a jej pazury chyba cudem uniknęły spotkania z jego oczami, które żarzyły się teraz czystą nienawiścią. Jej wściekły przeciwnik rzucił się na nią, krew jednak zalała mu pole widzenia i nawet jeśli prawie zadrasnął Pstrągowy Pysk w klatkę piersiową, to ostatecznie zaatakował jedynie powietrze.
Wojowniczka oczywiście wykorzystała jego chwilową słabość. Zamachnęła się łapą, lecz nie spodziewała się, że jej przeciwnik to wyczuje. Jakby w ostatniej chwili otworzył pysk, a swoje ostre zęby wbił w miękkie poduszki Pstrągowego Pyska. Kotka zawyła boleśnie. Szarpnęła, aby wydostać łapę ze stalowego uścisku, jednak jedynie co zrobiła to jeszcze bardziej ją poraniła. Kocur natomiast, wiedząc już mniej więcej, gdzie ona się znajduje, rzucił się na nią, drapiąc na oślep.
Poczuła dotkliwy ból na klatce piersiowej, a po chwili dotarło do niej, że ten wypłosz rozdrapał ją dokładnie w tym samym miejscu, w które poprzednio kopnął ją ten kocur z Klanu Klifu. Zwarła się z nim, mając wrażenie, że to chyba najlepsza technika. Zrozumiała już, że jej przeciwnik i ona są równi w sile, toteż mogła wykorzystać chyba już tylko swój wzrost.
Był równie upierdliwy co tamten poprzedni. W myślach odnotowała, że podczas tej szamotaniny dotkliwiej zdążył zranić jej już kark, przedramię i kostkę, nie wspominając o tych wszystkich na nowo otwartych ranach.
— Hej, co się tam wyprawia?! — dotarł do niej wrzask. Zignorowała go, wiedząc, że musi się skupić na walce. Przed chwilą kocur przejechał jej pazurami po brodzie.
I wtedy poczuła, że ktoś łapie ją brutalnie za kark i odrywa od przeciwnika. Zdenerwowana odwróciła się, chcąc już zdzielić tego, kto śmiał przerwać jej walkę, gdy nagle do jej nosa dotarł obcy zapach.
Klan Klifu.
Wyrwała się z uścisku, odskakując od kota. Stanęła w bojowej pozycji, obserwując sytuację.
Podstarzała już nieco, biało-czekoladowa kotka stała pomiędzy nią a jej przeciwnikiem ze złością w oczach, a obok niej trwał w bezruchu wojownik o podobnym umaszczeniu. Kocura z Klanu Wilka przyciskał do ziemi olbrzymi, pręgowany kot, natomiast obok niej czuwał... Zesztywniała, gdy jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem dwukolorowych ślepi.
— Wojownicza z ciebie istotka, wydro — wysyczał jej prosto do ucha. Najchętniej rzuciłaby się mu do gardła, wiedziała jednak, że w tej chwili byłoby to samobójstwo.
— Co to ma znaczyć?! Walczycie ze sobą w świętym miejscu zgromadzeń! — wykrzyknęła oburzona podstarzała wojowniczka, machając wściekle ogonem. — To hańba nie tylko dla was, ale i dla waszych klanów! Żeby obce koty musiały interweniować w wasze potyczki!
— Poplamione Piórko, spokojnie... — zaczął stojący obok niej kot.
— Nie, Niebiański Locie, nie spokojnie! — przerwała mu. — To niedopuszczalne! Odejdźcie stąd natychmiast, niech Gwiezdni będą dla was litościwi!
Pstrągowy Pysk napięła mięśnie. Mimo wszystko, to ta kotka miała rację. Pogardziła tradycją walcząc tutaj. Niechętnie pochyliła łeb z pokorą, po czym odwróciła się i bez słowa odeszła w kierunku granicy.
Dokończy to kiedy indziej. Zarówno z kocurem z Klanu Wilka, jak i z Klanu Klifu.
Tego było za wiele. Z furią w oczach rzuciła się na kocura, tym razem jednak nie zdążył zrobić uniku. Przewróciwszy go na grzbiet, przygwoździła go do ziemi, a następnie przejechała pazurami po głowie kocura, wkładając w te uderzenie całą swoją siłę i złość. Usłyszała głośny, bolesny wrzask przeciwnika, a chwilę potem poczuła uderzenie w brzuch. Kaszlnąwszy, zeskoczyła z kocura i odbiegła na parę kroków, on natomiast zdążył już podnieść się przez tą krótką chwilę.
Uśmiechnęła się, widząc co narobiła. Od oderwanego prawego ucha przez cały pysk ciągnęły się cztery głębokie szramy. Ze satysfakcją stwierdziła, że kocur ma rozoraną mordkę, wargę, nos i czoło, a jej pazury chyba cudem uniknęły spotkania z jego oczami, które żarzyły się teraz czystą nienawiścią. Jej wściekły przeciwnik rzucił się na nią, krew jednak zalała mu pole widzenia i nawet jeśli prawie zadrasnął Pstrągowy Pysk w klatkę piersiową, to ostatecznie zaatakował jedynie powietrze.
Wojowniczka oczywiście wykorzystała jego chwilową słabość. Zamachnęła się łapą, lecz nie spodziewała się, że jej przeciwnik to wyczuje. Jakby w ostatniej chwili otworzył pysk, a swoje ostre zęby wbił w miękkie poduszki Pstrągowego Pyska. Kotka zawyła boleśnie. Szarpnęła, aby wydostać łapę ze stalowego uścisku, jednak jedynie co zrobiła to jeszcze bardziej ją poraniła. Kocur natomiast, wiedząc już mniej więcej, gdzie ona się znajduje, rzucił się na nią, drapiąc na oślep.
Poczuła dotkliwy ból na klatce piersiowej, a po chwili dotarło do niej, że ten wypłosz rozdrapał ją dokładnie w tym samym miejscu, w które poprzednio kopnął ją ten kocur z Klanu Klifu. Zwarła się z nim, mając wrażenie, że to chyba najlepsza technika. Zrozumiała już, że jej przeciwnik i ona są równi w sile, toteż mogła wykorzystać chyba już tylko swój wzrost.
Był równie upierdliwy co tamten poprzedni. W myślach odnotowała, że podczas tej szamotaniny dotkliwiej zdążył zranić jej już kark, przedramię i kostkę, nie wspominając o tych wszystkich na nowo otwartych ranach.
— Hej, co się tam wyprawia?! — dotarł do niej wrzask. Zignorowała go, wiedząc, że musi się skupić na walce. Przed chwilą kocur przejechał jej pazurami po brodzie.
I wtedy poczuła, że ktoś łapie ją brutalnie za kark i odrywa od przeciwnika. Zdenerwowana odwróciła się, chcąc już zdzielić tego, kto śmiał przerwać jej walkę, gdy nagle do jej nosa dotarł obcy zapach.
Klan Klifu.
Wyrwała się z uścisku, odskakując od kota. Stanęła w bojowej pozycji, obserwując sytuację.
Podstarzała już nieco, biało-czekoladowa kotka stała pomiędzy nią a jej przeciwnikiem ze złością w oczach, a obok niej trwał w bezruchu wojownik o podobnym umaszczeniu. Kocura z Klanu Wilka przyciskał do ziemi olbrzymi, pręgowany kot, natomiast obok niej czuwał... Zesztywniała, gdy jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem dwukolorowych ślepi.
— Wojownicza z ciebie istotka, wydro — wysyczał jej prosto do ucha. Najchętniej rzuciłaby się mu do gardła, wiedziała jednak, że w tej chwili byłoby to samobójstwo.
— Co to ma znaczyć?! Walczycie ze sobą w świętym miejscu zgromadzeń! — wykrzyknęła oburzona podstarzała wojowniczka, machając wściekle ogonem. — To hańba nie tylko dla was, ale i dla waszych klanów! Żeby obce koty musiały interweniować w wasze potyczki!
— Poplamione Piórko, spokojnie... — zaczął stojący obok niej kot.
— Nie, Niebiański Locie, nie spokojnie! — przerwała mu. — To niedopuszczalne! Odejdźcie stąd natychmiast, niech Gwiezdni będą dla was litościwi!
Pstrągowy Pysk napięła mięśnie. Mimo wszystko, to ta kotka miała rację. Pogardziła tradycją walcząc tutaj. Niechętnie pochyliła łeb z pokorą, po czym odwróciła się i bez słowa odeszła w kierunku granicy.
Dokończy to kiedy indziej. Zarówno z kocurem z Klanu Wilka, jak i z Klanu Klifu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz