— I co teraz? — Myszek zwrócił się do Szczawika — Może jakiś Rybojad też się nada? — zaproponował z lekkim uśmiechem.
Liliowy zastrzygł uszami, kierując spojrzenie od razu w stronę brata. Genialny pomysł! Czemu sam nie niego wcześniej nie wpadł? Oczywiście wolałby najpierw spuścić łomot, jakiemuś członkowi Klanu Wilka, zdobywać przy okazji ciekawe informacje. Jednak jak to się mówi, bierze się to, co się ma.
— Dajesz, skopiemy im tyłki. — pokiwał energicznie głową Szczawiowa Łapa.
Bracia posłali sobie pewne spojrzenia, zanim bez żadnego strachu, przekroczyli granicę. Znajdując się na obcej ziemi, Szczawik poczuł się jak prawdziwy, wielki wojownik. Wiedziony nowymi, ciekawskimi doznaniami, podążył za Mysią Łapę, w stronę głębszych terenów nocniaków. Mama opowiadała, że podczas wojny Klan Klifu, zabrał dość spory kawałek terenu Klanowi Nocy. Prychnął pod noskiem. Słabiaki. Pokonanie jakiegoś z nich, zapewne będzie proste.
— Jak to robimy? — miauknął Myszek.
— Otoczymy i pobijemy! Wyrwiemy mu ogon jako trofeum! Rybojad raz na zawsze dowie się o naszej potędze. — miauknął rozemocjonowany Szczawik, szeroko się uśmiechając.
Łapki same ciągnęły go głębiej w terytorium. Nie mógł się już doczekać, aż skopie tyłek wrogowi, pokazując tylko siłę swojego rodzinnego klanu.
Długo nie musieli czekać. Czarny arlekin zwrócił uwagę ich dwójki. Niczego nieświadomy nerwowo rozglądał się wokół. Było jasne, że lada chwila może ich dostrzec, więc musieli działać szybko. Ofiara nie mogła im zwiać. Szczawiowa Łapa nie zwracał nawet uwagi, że może to być wojownik. Był sam, a ich dwójka. Z pewnością z łatwością go pokonają, zapewniając solidne lanie. Powoli podkradł się do kocura. Mysia Łapa zaatakował pierwszy, rzucając się na łapę nocniaka. Ten zaskoczony w pierwszej chwili nie wiedział, co się działo. Szczawik wykorzystał okazję, rzucając się i mocno wczepiając w grzbiet kocura. Zaczął orać go pazurami, chcąc jak najbardziej poranić przeciwnika. Musieli wygrać.
— Poddaj się, wronia strawo! Nas jest więcej. — syknął.
Jeśli nocniak będzie się mocno opierał, był gotowy zranić go bardziej.
<Myszku?>
z każdym dniem trauma Pigwy staje się coraz większa :mgieelka:
OdpowiedzUsuń