— Na na na... Deszcz pada.... — zanuciła by przerwać ciszę. Po chwili zasnęła zmęczona. Obudziła się czując jak krople wody na nią spadają. Najwyraźniej krzak nie był aż taki odpowiedni, by urządzić w nim legowisko. Nagle dostrzegła jakiś ruch w zaroślach. Za drzewem pojawiła się głową wojownika. A później reszta ciała. Wojownik nie powiedział nic, oprócz jednego słowa.
—Chodź — miauknął stanowczo.
— Co, co to w ogóle było? Dlaczego to robicie? Czy Kremika też zostawiliście gdzieś na noc?— zasypywała kocura pytaniami, jednak ten zdawał się je ignorować. W końcu weszli do obozu. Plamka zauważyła trzęsącego się Kremika. Chciała do niego podbiec i zapytać go, czy jego też gdzieś zostawili, jednak gdy była w połowie polany, Nikła Gwiazda zwołał zebranie.
— Klanie Wilka! Wiele kotów odeszło. Klan osłabł. Jednak mianując tych uczniów udowadniamy innym klanom że jesteśmy silni! Kremiku, Plamko, wystąpcie! — krzyknął przywódca. Plamka, nieco zdziwiona, podeszła do skały. Najpierw zostawiają ją samą w lesie, a później ktoś wywołuje ją przy wszystkich? To nie mogło się dobrze zakończyć.
— Kremiku, ukończyłeś 6 księżyców, jesteś gotowy by zostać uczniem. Będziesz się odtąd nazywać Poziomkowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Kosaćcowa Grzywa — powiedziała. ,,Czyli to nasze mianowanie na uczniów!" Plamce jeszcze bardziej się pomieszało. ,,Jeśli chcieli nas mianować uczniami, to dlaczego wcześniej zostawili nas w lesie?" Myślała. Jednak jej analizę sytuacji przerwał Nikła Gwiazda.
— Od tej chwili ten uczeń, zwać się będzie Plamista Łapa, a jego mentorem zostanie Lodowa Sałata!— oznajmił kotom siedzącym na polanie. Plamista Łapa spojrzała na czekającą pod skałą kotkę. Nie wyglądała jakby miała ochotę czekać długo.
[705 słów]
[przyznano 14%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz