Kotka stała w legowisku medyka, gorączkowo próbując przypomnieć sobie słowa Czereśniowej Gałązki. Gdy mentorka ją uczyła, nie chciało jej się już słuchać, no i tyle z tego wyszło. Na szczęście uczennica miała dobrą pamięć, więc jeszcze jej trochę w łebku zostało.
- Kocięcy kaszel… Wrotycz jakiś tam i lubczyk ogrodowy? – miauknęła do siebie. – I może podbiał? E, nieważne. Powyrzucam stare ziółka. – stwierdziła i sięgnęła do składzika, położyła przed sobą lecznicze roślinki i zaczęła rozdzielać na zdatne do użytku i niezdatne. Potem jeszcze podzieliła zioła na kupki, tak aby rozdzielić poszczególne rodzaje roślin. Pracowała tak dłuższą chwilę, a gdy przesortowała już połowę kwiatów i liści, usłyszała szmer za plecami. Odwróciła się i z uśmiechem na pysku powitała Dzwonkowego Szmera. Wojownik wchodził do jaskini ze zniesmaczoną miną.
- Witaj, Dzwoneczku! – miauknęła wesoło Liściasta Łapa, podbiegając do kocura. – Coś się stało, czy tak po prostu przychodzisz? – przechyliła główkę. Miała nadzieję, że jej przyjaciel nie był chory.
- Nie nazywaj mnie Dzwoneczkiem. – parsknął wojownik stanowczo. – Jestem Dzwonkowy Szmer.
- Wiem, wiem. – uspokoiła go kotka, a przynajmniej próbowała uspokoić. Kocur spoglądał na nią ostro i nieco gniewnie. – Ale to imię pasuje do Ciebie. Oczywiście Dzwonkowy Szmer też, to bardzo ładne imię. Ale dobra. Po co przyszedłeś?
- Boli mnie brzuch, czasami też wymiotuję. – powiedział wojownik. – To pewnie nic takiego, ale namówili mnie, żebym tu przyszedł. Mogę już iść?
Kiedy Czereśniowa Gałązka wróci? – pomyślała Liściasta Łapa. – I gdzie jest Morskie Oko? Sama sobie nie poradzę.
- Ehm… Pewnie masz jakąś chorobę trawienną, czy coś takiego. – miauknęła uczennica i zaczęła rozmyślać nad tym, co może dolegać Dzwonkowemu Szmerowi. – Biegunka... Nie… Wiem, pewnie chorujesz na niestrawność. – poszperała w składziku i wydobyła z niego trochę jagódek i wielkie paprociowe liście.
- Co to? – wojownik skrzywił pysk, patrząc na zioła. – Co mam z tym zrobić?
- To są jagody jałowca. A to liście trybuli. – miauknęła Liściasta Łapa. – Zjedz jagody i przeżuj trybulę, żeby wydobyć sok, który będziesz musiał połknąć, dobra? Przyjdź, jak cię będzie brzuch bolał, to dostaniesz zioła.
- Fuj – miauknął Dzwonkowy Szmer, jedząc zioła i patrząc z ukosa na uczennicę. Kotka spojrzała na niego bezradnie.
- Życie. – miauknęła.***
- Nie skończyłaś segregować ziół? – Czereśniowa Gałązka spojrzała na Liściastą Łapę z lekkim wyrzutem. – Przecież miałaś dużo czasu.
- No tak, ale Dzwonkowy Szmer przyszedł i powiedział, że go boli brzuch. – usprawiedliwiła się kotka. – No i że wymiotuje. Więc pomyślałam, że to niestrawność, dałam mu trybulę i jagody jałowca, i powiedziałam, żeby przyszedł, jak go będzie znowu brzuch bolał.
- Dobrze zrobiłaś. Właśnie tak bym ja postąpiła, ale na razie dokończ segregację ziół. – miauknęła mentorka.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz