Było popołudnie i nikogo w obozie nie było. Prawie, nie licząc Sówki, kilku wojowników i oczywiście Sadzawki z kociakami. Uczennica już od dawna miała zamiar iść i odwiedzić te małe kulki futra, w końcu nie licząc ich, jest do nich najbardziej zbliżona wiekowo, ale nigdy nie miała czasu. Do teraz. Było już po treningu, więc miała całe mnóstwo czasu na wszystko. Wyszła z legowiska na chłodną i zasypaną, przez śnieg, polanę i skierowała się do swojego dawnego legowiska. Gdy tylko przekroczyła próg, uderzył ją zapach mleka i niewielkie ciepło. Pokiwała głową na przywitanie i upuściła obok Sadzawki mysz, chyba jedną z ostatnich na stosie zwierzyny. Podeszła bliżej by zobaczyć kociaki, które już nie spały. Na początku nie mogła ich zauważyć, po chwili dwa kociaki biegały pod jej łapami. Jednego z nich już poznała, była to Brzoskwinka, a drugi to był bury, nie za duży kocurek. Słyszała już wcześniej trochę o kociakach, więc domyśliła się, że drugi z nich to musi być Rokitnik. Tylko jedna rzecz jej nie pasowała. Mówili, że kociaków jest trójka, więc gdzie się podział ten trzeci? Dopiero po kilku minutach dostrzegła trzeciego kociaka, siedzącego obok swojej mamy, obserwującego uczennicę swoimi żółtymi oczami. Jej czarna, dymna sierść była nieco zjeżona a oczy nie zostawiały gościa, nawet na sekundę. Czyli to jest Leszczyna - pomyślała Sówka i przywitała się z kociakami.
- Mogę się z nimi pobawić? - zapytała Sadzawkę uczennica. Kotka pokiwała niechętnie głową.
- Pokazać wam kilka ruchów przydatnych w walce? - zapytała Sówka.
- Tak! - Powiedzieli Brzoskwinka i Rokitnik.
- A ty też chcesz Leszczyno?
Kociak pokiwał przecząco głową i cała trójka zaczęła zabawę. Sówka pokazała im jeden z manewrów bitewnych, których nauczyła się od Kruchej. Po chwili kociaki zaczęły ją naśladować i powtarzać ruch.
- Ja to lepiej robię! - powiedział Rokitnik i zaprezentował, jak on to robi.
- Nie, bo ja! - krzyknęła Brzoskwinka i zrobiła to samo. Kociaki zaczęły się sprzeczać i kłócić, kto robi lepiej. Sówka szybko zaczęła łagodzić sytuację, pokazując kolejne techniki. Kociaki chętnie naśladowały uczennice. Gdy wszyscy zaczęli się nudzić, Rokitnik wpadł na kolejny pomysł.
- Ty będziesz lisem - powiedział wskazując Sówkę - a my wojownikami! Pokonamy cię!
Kociaki przybrały koślawą pozycję do walki.
- Idź stąd ty zły lisie! - pisnęła Brzoskwinka - Nie pozwolimy ci zabić naszej rodziny!
Rokitnik podbiegł do "złego lisa" i zaczął uderzać go swoimi małymi łapkami. Po chwili Brzoskwinka zrobiła to samo.
- Nie! To mój koniec! Muszę uciekać do mojego domu i już tu nie wrócę! - krzyknęła Sówka, wstała i pobiegła do Sadzawki.
- Wygrałyśmy! Widzisz mamo! Pokonaliśmy złego lisa!
[Przyznano 5%]
aawww
OdpowiedzUsuń