Wojowniczką. Wojowniczką. Wojowniczką. Wojowniczką. Te słowa dudniły w jej uszach, kiedy odwróciła się i pobiegła w stronę żłobka. Usłyszała, że Szakali Szał pobiegła za nią, ale nie zatrzymywała się. Złota kotka dała jej spokój, a Nocka zatrzymała się w wejściu do żłobka. Nie... Lepiej nie wchodzić. Nie chciała teraz towarzystwa nikogo. Skierowała się po prostu na trawę. Ułożyła się na śniegu. Zostaniesz… wojowniczką. Nie czuła zimna. Ne czuła niczego. Czuła jedynie łzy spływające jej po pysku. A tych było coraz więcej. Wojowniczką. Zawiodła Kunią Norkę, która przecież ją poprosiła. Zawiodła rodziców i brata. Zawiodła samą siebie. W porze nagich drzew coraz więcej kotów chorowało. Nawet nie chciała myśleć, co by się stało, gdyby Kuniej Norce się coś stało. Gdy tak płakała w śniegu tworząc kałużę łez zastanawiała się, co ma teraz zrobić. Nie chciała na razie robić niczego. Mogłaby po prostu… zniknąć. Teraz, kiedy okazało się, że nie zostanie medyczką, nie będzie nikomu potrzebna. Nie będzie nikim szczególnym. Tylko kolejną wojowniczką, która nie potrafi walczyć i być może nigdy nie będzie potrafiła. Naprawdę… To przecież nie mogło się tak skończyć. Nie mogło! Kocie zastanawiało się, czy ma jakieś możliwości, żeby Stokrotkowa Gwiazda zmieniła zdanie. Rozpacz przezwyciężyła nad szacunkiem do Szakalego Szału, jednak nie mogła nic zrobić. Podniosła się z śniegu i weszła do legowiska medyka. Od razu otoczył ją kojący zapach ziół. Kuniej Norki nie było, a może już spała w głębi legowiska. Jeśli tak, to nie chciała jej budzić. Poczuła spokój. Tu było jej dobrze. Mogłaby tu zostać na zawsze. Nie wiedziała, ile czasu już tu siedziała. Usłyszała szelest. Do legowiska medyczki wchodziła Szakali Szał.
- Tak myślałam, że cię tu znajdę. Obudziłam się w środku nocy i zobaczyłam, że cię nie ma w żłobku. Co tu robisz o tak późnej porze? - zapytała zastępczyni. Nocka podniosła na nią zapłakane oczka.
- Nic. - pisnęła smętnie.
- Nie płacz. - powiedziała.
- Nie mogę nie płakać. - odpowiedziała. Siedziała teraz na legowisku należącym do przyszłego ucznia Kuniej Norki. Miała nadzieję, że Szakali Szał tego nie zauważyła. Wyglądało to trochę… buntowniczo.
- Wracaj już do żłobka. - powiedziała sztywno złota.
- Niech pani mi powie, dlaczego? Dlaczego? - kicia złapała przednimi łapkami zastępczynię. Ta jednak ją ignorowała, więc kicia powlekła się za nią do żłobka.
- Proszę panią! Dlaczego nie? - pytała w kółko.
- Podczas wojny… - zaczęła, lecz kicia natychmiast jej przerwała.
- Zasilą szeregi wojowników Piórko i twoje wszystkie kocięta. Tylko ja zostanę medyczką. Niech pani mi poda lepszy powód niż ten, bo ja tego nie uznaję. Proszę, proszę, proszę! Dlaczego? - powiedziała hardo wpatrując się w zielone oczy kotki. Jeśli złota powie nie… No cóż, wtedy zostanie wojowniczką. W końcu kim ona była, żeby sprzeciwiać się Szakalemu Szałowi? Nikim. Teraz, kiedy zostanie wojowniczką naprawdę będzie nikim.
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz