Łatwiej powiedzieć niż zrobić. - pomyślał Diament, kierując się do szopy. Musiał wszystko przemyśleć. Ułożył się na posłaniu, oparł główkę na kocu i zaczął snuć plany. - Przecież nasz braciszek też musi szukać rodziny. Prawdopodobnie zacznie poszukiwania w okolicach Drogi Grzmotu, niedaleko miejsca, gdzie się urodził. Jeśli mu się poszczęści, trafi na Kamienną Sektę lub my go znajdziemy. - z tą świadomością kocięciu o wiele łatwiej było się zdrzemnąć, chociaż jego sny były płytkie i niespokojne.
***
Długie nóżki niesfornego kocurka zmierzały w kierunku szylkretowej kotki, główka przez cały czas pracowała, a kociak był tak zajęty rozmyślaniem, że się potykał.
- Skowronek! - miauknął, gdy dotarł do celu, podnosząc główkę, by lepiej widzieć Kamienną Szamankę. - Kiedy zostanę uczniem?
- W swoim czasie. - odpowiedziała kotka, namyślając się wcześniej. - Za około dwa księżyce. Na razie idź się pobawić. - nie wracała do tematu zagubionego braciszka. Chciała, żeby Diament o tym zapomniał. Ale przecież musieli go znaleźć, musi być bardzo nieszczęśliwy i na pewno tęskni za rodziną. Nawet nie było mu dane jej poznać.
- Nauczysz mnie czegoś? - spytał kociak. - Jak się poluje?
- Jeśli chcesz, to mogę Ci pokazać pozycję łowiecką. - stwierdziła Skowronek. Diament szybko i zdecydowanie pokiwał głową, wlepiając wzrok w kotkę i poświęcając jej całą swoją uwagę. Szylkretka pochyliła się, brzuchem prawie muskała podłoże, a ogonem w ogóle nie poruszała. Zachowywała całkowitą ciszę. - Nie możesz z siebie wydawać żadnego dźwięku. - gdy kocurek próbował naśladować pozycję, od razu zgadnął, że coś robi źle.
- Coś nie tak? - skrzywił się, gdy poczuł na sobie intensywny wzrok Skowronek.
- Brzuch niżej, ogon opuszczony, ale nie możesz nim szurać po ziemi.
***
Diament dotarł do przywódcy kociaków, próbujących odnaleźć brata.- I co? - spytał Amek. - Jakieś nowe informacje?
- Skowronek mi pokazała pozycję łowiecką. Chcę się wszystkiego jak najszybciej nauczyć. Nikomu nie zaszkodzi, jeśli na razie będę się uczyć łatwiejszych rzeczy. I Tobie też to proponuję. Nie martw się, znajdziemy go. - miauknął, gdy ujrzał smutną minkę braciszka. - Jestem gotowy zrobić wszystko, żeby go znaleźć… Nawet jeśli to oznacza zero zabawy. - z trudem to powiedział, ale jakoś dał radę.
<Ametyst?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz