BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Znajdki w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)

Znajdka w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)

Zmiana pory roku już 14 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

02 września 2025

Od Sennej Łapy (Mglistego Snu)

Senna Łapa siedział w ciszy przed wejściem do obozu. Właśnie się dowiedział od Nikłej Gwiazdy, że nie przystąpi do ostatecznego testu na mianowanie na wojownika. Lider podtrzymywał, że musi znać zdanie od jego mentorki, a nie od Pustułkowego Szponu, z którym ostatnio poważnie szykował się do walki. Czuł się upokorzony i nie wyobrażał sobie teraz podejść do Wrotyczowej Szramy i prosić kotkę, aby ta poszła do przywódcy.
– Po prostu porozmawiaj z nią – mruknął siedzący obok niego Pustułkowy Szpon. Wojownik czytał mu dobrze w myślach, aż za dobrze. – Powinna się zgodzić, dobrze walczysz i polujesz. W najgorszym wypadku pójdę do niej, by poprzeć twoją decyzję.
– Obawiam się, że masz rację… – Przeniósł wzrok w stronę wejścia. Zaraz będzie musiał przejść przez tunel i stanąć oko w oko z kotami, które zbyt ciekawsko im się przyglądały. – Nie zamierzam odrabiać jakiś głupich lekcji w tunelach. Umiem się po nich poruszać całkiem dobrze. Poza tym, aby stać się wojownikiem, nie trzeba udowadniać nikomu, jak dobrze zachowujesz się pod ziemią ani jak dobrze polujesz. Czuję, że jestem gotów na to jak nigdy dotąd.
Poruszył nerwowo swoim krótkim ogonem. Nie chciał tam wracać, nie teraz, jednak czekoladowy wojownik pchnął go pyskiem.
– Spróbuj przynajmniej. Jutro też jest dzień i możliwe, że Wrotyczowa Szrama się zgodzi.
Czarny kocur pokiwał głową. Jego przyjaciel miał rację, powinien chociaż spróbować. Ile razy będzie musiał wychodzić ze swojej strefy komfortu? Bycie uczniem pokazało mu, że na każdym rogu, nawet przy własnej mentorce, musiał pokonywać swoje bariery.
Obaj weszli do obozu i skierowali się w dwóch różnych kierunkach. Na tę chwilę nie potrzebował wsparcia kocura. Wolał też nie nadużywać jego dobrej wolii, by samemu nie wyjść na kota, który ma cztery lewe łapy. Kiedy napotkał wzrokiem Wrotyczową Szramę, od razu podszedł do niej.
– Czy mogę już przystąpić do ostatecznego testu na zostanie wojownikiem? – spytał bez żadnej wstępnej rozmowy. Wiedział, że mogło to kotkę zaboleć, gdyż zdawała się nie rozumieć, czemu ten tak nagle się zdystansował względem niej. – Czuję się gotów na starcie z kotem, którego przydzieli mi Nikła Gwiazda.
Zapadła pomiędzy nimi cisza. Kotka zastrzygła uchem i spojrzała na niego powątpiewającym wzrokiem.
– … A praktyka orientacji w tunelach? Nie sądzisz, że powinniśmy to jeszcze dokończyć? – wydukała, choć uczeń był w stanie powiedzieć, że kotka raczej zadałaby mu inne pytania, typu “Czemu tak nagle się zmieniłeś?”, “Co zrobiłam źle?”, tylko nie miała na to odwagi – Wolałabym, byś to jeszcze przerobił, zanim miałabym cię wysłać na test.
– Nie sądzisz, że jest to niepotrzebne? Przecież Nikła Gwiazda nie będzie mnie przepytywał z tego, jak rozchodzi się dźwięk po tunelach ani jak powinienem się po nich poruszać.
Wrotyczowa Szrama nabrała powietrza, jakby szykowała się do wskoczenia do lodowatej wody.
– Nie, Senna Łapo, musisz przynajmniej dwa dni poświęcić z innymi uczniami na treningi w tunelach oraz jedną walkę stoczyć ze mną, bym mogła być pewna do końca, że jesteś gotowy do testu. – powiedziała, próbując utrzymać surowy wyraz pyska, jednak jej ciało trzęsło się z emocji, co kocur od razu wychwycił. Musiało ją to kosztować wiele energii, gdyż po chwili zauważył, jak jej oczy się szklą – Teraz idź spać. Dzisiaj nie mamy już o czym rozmawiać. – wydusiła z siebie, a jej głos na sam koniec zadrżał.
Senna Łapa nie odezwał się, zrozumiał jej przekaz i musiał odpuścić. Odszedł od kotki i wślizgnął się do legowiska uczniów, czując, jak sierść pali go od spojrzeń innych kotów.

***

Kocur obudził się, kiedy na jego pysk padało światło przedostające się przez liście w legowisku uczniów. Otworzył oczy i przeciągnął się na posłaniu. Inni uczniowie również zaczęli się budzić. Przyjemne ciepło oraz jasne słońce uniemożliwiało kontynuowanie odpoczynku. Świadomość, że musiał przez kilka dni odkupić swoje winy u Wrotyczowej Szramy. Nie chciał tak strasznie tego zrobić, że czuł, jak jego wnętrzności wykręcają się w różne strony. Nie chciał teraz stanąć przed kotami, które ostatnimi czasy martwili się o niego. Nie uciekał przecież z obozu. No może raz i to na chwilę, ale tak to tylko był na patrolach łowieckich, czy tam granicznych. Jego mentorka nie wiedziała, że na nich oprócz łowienia zwierzyny dla klanu, bądź odnawiania granic zapachowych – walczył tak naprawdę z Pustułkowym Szponem. Dzięki niemu był w formie, natomiast jego mentorka nie była tak dobra w walce. Czy on z nią kiedykolwiek walczył? Nie umiał sobie nawet tego przypomnieć. Zawsze walczył z uczniem. Gdyby nie jego samozaparcie oraz ciągły udział innych uczniów i wymuszona rywalizacja, to dzisiaj nie byłby tak dobrze wyszkolony.
Kocur spotkał się z pozostałymi kotami przy wyjściu z obozu. Tym razem miał trening tylko z jedną siostrą, Gwiazdnicową Łapą oraz jego przyjacielem, Koniczynową Łapą. Wszyscy wojownicy patrzyli się na niego jak na jakiegoś cudaka. Przecież, większość uczniów w tym klanie ma problem ze swoim mentorem i nagle jest wielkie halo, gdy mu przydarzyło się to samo.
Trening przebiegł dość opornie, nie wszyscy uczniowie dobrze znosili ciemność oraz orientację w tunelach. Gwiazdnicowa Łapa co chwilę się gubiła przy ślepych zaułkach, nie mogąc znaleźć wyjścia, Koniczynowa Łapa niczym rzep, ciągle wpadał w niego, a on podczas symulowanej pogoni za zwierzyną w ciemności, potykał się o własne nogi oraz obijał się o ściany. Mentorzy tylko i wyłącznie kręcili nosami, za każdym razem, kiedy wychodzili na zewnątrz. Słyszał te same zdania, dotyczące tego, jak zachować się w takich sytuacjach oraz na jakich zmysłach ma polegać. Tylko problem był taki, że żadne z nich nie miało super mocy, by przemienić się w kreta i odnajdywać się pod ziemią, jakby się w niej urodzili. Wszyscy po pierwszym treningu wrócili zdenerwowani. Żadne z uczniów nie odezwało się choćby słowem, do swoich mentorów. Rozeszli się po legowiskach, aby paść zmęczeni na posłania.

***

Następne dni treningów, które odbywały się w tunelach, miał przyjemność jeszcze spędzić z Warczącą Łapą, Plamistą Łapą oraz Pszczelą Łapą. Wszyscy wydawali się totalnie zieleni, jeśli chodzi o temat tuneli i starał się im wyjaśnić kilka spraw razem z mentorami. Wszyscy popełniali podobne błędy, aż do momentu, kiedy czarny uczeń zauważał drobne zmiany. Wystarczyło kilka dni, by już nie obijał się o ściany jak jakiś ślepy kot, a łapy nie plątały mu się o żadne korzenie. Z dnia na dzień stawał się coraz lepszy, aż w końcu inni mentorzy zaczynali z aprobatą potakiwać głowami oraz prawić mu drobne komplementy, co znaczyło, że był na bardzo dobrej drodze. W Klanie Wilka ot tak nie dostaje się pochwał za byle co, dlatego Wrotyczowa Szrama stwierdziła, że czas nadszedł, aby to ona sprawdziła jego umiejętności waleczne, zanim to pójdzie do Nikłej Gwiazdy, by oznajmić, że jest gotowy do uczestniczenie w ostatecznym teście na wojownika.

***

Był to kolejny dzień, tym razem mentorka obudziła go dość wcześnie. Wyszli z obozu, kierując się w kierunku Czarnych Gniazd, gdzie było znacznie więcej miejsca. Wrotyczowa Szrama miała zamiar rozpocząć z nim walkę, aby upewnić się, że jest gotowy. Oczywiście, że był! Od samego zakichanego początku! Kiedy dotarli na miejsce, zmierzyła go nieobecnym wzrokiem. Nie mógł ocenić, w jakim nastroju jest kotka. Przynajmniej nie po pysku. Jednak znając historię ich oddalenia się od siebie oraz jak to unikał wcześniej uczestniczenia w jej treningach, czuł, jak stara się od niego również zdystansować. Z kotki wylewał się żal, niczym czarna smoła, która lepiła jego futro, miał ją na łapach i piekła jego rany. Nie! Nie powinien czuć się winny! To ona tak długo go okłamywała! Nie jego samego, wszystkich! Skąd mógł mieć pewność, czy nie zrobiła czegoś gorszego? Jak mógł jej ufać? Po tej całej zatajonej prawdzie!
– Zaczynamy? – pogonił ją, na co ona raczyła mu, tylko kiwnąć łbem.
“Czy mamy walczyć z wysuniętymi pazurami? Nie mogę ci zrobić krzywdy, gdyż wylądowałbym w izolatce. Jednak pytanie brzmi, czy ty zrobiłabyś mi krzywdę? “ – przekrzywił głowę, szykując się na jej ruch – “Czy jesteś w stanie, powiedzieć mi przepraszam? Czy zechcesz porozmawiać ze mną? Nie zamierzam podnieść tym razem inicjatywy. Będę tym samym, co ty. Bierny na cierpienie, bierny na ciekawość oraz próby kontaktu i zrozumienia. Wtedy poczujesz, jak czują się koty tak traktowane”
Wrotyczowa Szrama w pozycji bojowej, okrążała kocura, jak głodny wilk małą owieczkę. Tylko kto tutaj był zagrożeniem? Mentorka, która uciekała przede wszystkim i wracała z podkulonym ogonem? Czy on? Kiedy zauważył, że wojowniczka zaczęła się rozkojarzać i nudzić jego biernością, wykorzystał ten moment i ruszył na nią z bojowym sykiem. Wysunął pazury, myśląc, że kotka chciała walczyć tak, jak na teście, jednak ta przerażona odskoczyła, przy tym całej się jeżąc.
– Bez pazurów! – warknęła, oczywiście, że się jej posłuchał, jednak nie zamierzał odpowiadać.
Zwarli się w ataku, a ich futra tańczyły w niebezpiecznych uściskach, kopnięciach i rzutach. Nigdy nie był silny tak, jak jego siostry, jednak po tak długim treningu umiał z łatwością, złapać przeciwnika i cisnąć nim o ziemię. Zresztą dokładnie to zrobił kotce i przygniótł ją do ziemi. Ta walka dość szybko się skończyła, co zszokowało nie tylko Wrotyczową Szramę, ale też Senną Łapę.
– Jestem gotów – powiedział, kiedy wyrównał się mu oddech – Mnie zawsze można ufać, gdyż nie mam powodu, by kłamać. – Wbił szpilę kotce.
Po chwilowej ciszy, która zapanowała między nimi, tamta odepchnęła go lekko nogami, by ten zszedł z niej. Pozwolił jej na to, nie zamierzał, dalej z nią walczyć.
– Masz do mnie problem, ten cały czas, że powiedziałam ci prawdę? Nie kłamałam! – syknęła cicho, ewidentnie uwalniając na światło dzienne swoją frustrację – Nie musiałeś mnie upokarzać przed innymi mentorami, jakbym była najgorszym nauczycielem w tym lesie!
– Słucham? – przekrzywił głowę niedowierzająco, że tamta wcale nie zrozumiała jego niechęci do niej – Nie chodzi mi o to, że powiedziałaś prawdę. Chodzi mi o to, że miałaś tyle czasu, aby to zrobić, a okazało się, że jesteś dosłowną przyczyną, dlaczego ja i moje rodzeństwo wylądowaliśmy w Klanie Wilka – prychnął, nie dowierzając, że kotka naprawdę nie rozumiała swojej winy.
– Jak możesz tak mówić? Odpowiedziałam ci na twoje pytanie, wtedy kiedy chciałeś oraz był na to dogodny moment. Poza tym nie miałam jak być przyczyną waszego znalezienia was w lesie. Dosłownie znalazła was Brukselkowa Zadra ze mną na patrolu w lesie. – Wstała z ziemi i otrząsnęła się z igieł – Nie jest to moja wina, że wasza matka was porzuciła Senna Łapo. Zrozum to.
– Owszem, że nas porzuciła, jednak to było przez ciebie. To ty jako Głupia Łapa zepsułaś związek moich rodziców, na mysie bobki! – warknął, wykładając to, co ciążyło mu na sercu – To ty wpadłaś w oko Konfidentowi, i przez to Makowiec nas porzuciła! Nie wierzę, byś nie słyszała od nikogo z nas, żadnej wzmiance o imionach naszych rodziców, a ty milczałaś do momentu, kiedy odważyłem się ciebie zapytać o twoją przeszłość! – czuł, jak warknięcie przeradza się w krzyk. To nie był on. Senna Łapa nigdy nie krzyczał. Był bierny. Co się z nim działo?
Zapadła kolejna niezręczna cisza, która była jak cisza przed następną burzą.
– … Nawet nie wstydzisz się za to, co zrobiłaś. – Ściszył głos.
– Naprawdę Senna Łapo, nie miałam za co. To ty powinieneś mnie przeprosić.
– Nie, to ty powinnaś przeprosić mnie oraz moje rodzeństwo. Nie za to, że wpadłaś w oko mojemu ojcu, bo nie o to mam do ciebie zwadę, jednak o to, że karmiłaś nas niewiedzą, licząc, że tak jak burza ten cały problem przejdzie bokiem. Ja już wiem, kim byłaś, jednak Gwiazdnicowa Łapa oraz Zaćmiona Łapa nie. Sądzę, że lepiej wyglądałoby to, gdybyś to ty przekazała im prawdę, niż żebym był to ja – zakończył, posyłając jej ostrzegawcze spojrzenie. – Nasza rozmowa dobiegła końca. Zawalczyłem z tobą, tak, jak mnie prosiłaś, a teraz twoja kolej, abyś przekazała Nikłej Gwieździe, że jestem gotów do ostatecznej walki.
Patrzyli się na siebie w milczeniu. Była to walka na spojrzenia, z którą oboje mieli problem. W tej sytuacji oboje mieli rację. Wrotyczowa Szrama nie odpowiadała za zachowanie jego ojca oraz w jaką stronę potoczył się związek kotów, których widziała może kilka razy na oczy poza granicami Klanu Wilka. Senna Łapa o tym dobrze wiedział, jednak prawda powinna była zostać powiedziana księżyce temu.

***

(TW: walka, krew)

Koty zebrały się na polanie, a nad nimi królował Nikła Gwiazda, który patrzył na wszystkich z góry. Wrotyczowa Szrama dopełniła swojego słowa i poprzedniego dnia po walce poszła potwierdzić gotowość Sennej Łapy do ostatecznego testu, na co lider przyjął wiadomość i zaplanował sprawdzian. Czarny kocur stał pod mównicą i niecierpliwie czekał, aż wszyscy się zbiorą, by móc rozpocząć egzamin. Czuł na sobie spojrzenia różnych kotów, tych, których nie lubił, tych, których uważał za przyjaciół i rodzinę. Widział niewzruszone pyski mistrzyń, zaciekawione kociaki, które między nogami wojowników stwierdziły, że też chcą zobaczyć go w akcji oraz uczniów, którzy machając ogonami czekali, kogo wytypuje przywódca.
– Zacznijmy więc... – przemówił w końcu Nikła Gwiazda, który nie zamierzał czekać na wszystkich, aż się zbiorą – Senna Łapo, dostałem tym razem wieści od Wrotyczowej Szramy, że jesteś gotów na ostateczny test, aby zostać wojownikiem. Prawidłowo, powinno tak być za pierwszym razem, a nie żebyś to ty przychodził do mnie z Pustułkowym Szponem. – Wbił czarnemu uczniowi szpileczkę, na co młodziak położył uszy po sobie. Zadowolony przywódca uśmiechnął się szeroko, ewidentnie karmiąc się niepocieszeniem znajdki – Zawalczysz z Warczącą Łapą. – Posłał drugiemu uczniowi zdegustowane spojrzenie.
Senna Łapa również spojrzał w stronę uczniów, którzy przedtem czekali na wytypowanie jednego z nich przez lidera. Jego siostry westchnęły z ulgi, że to nie one będą musiały z nim walczyć na kły i pazury, część była niewzruszona, a jego przeciwnik unikał wzroku Nikłej Gwiazdy. Czy dziwił się mu? Nie. Na jego miejscu też byłoby mu wstyd. Jego przeciwnik miał już dwadzieścia dwa księżyce, a nie wygrał jeszcze żadnej walki. Co on robił na swoich treningach? Spał? Sam pamiętał, jak jeszcze jako kociak oglądał jego walkę z Kruczym Piórem. Jego rodzeństwo było już wojownikami, ba, jedno z nich miało już swojego ucznia. Czy Koniczynowa Łapa, też będzie musiał walczyć z czarnym arlekinem?
Stanęli naprzeciwko siebie, mierząc się czujnym wzrokiem. Koty, które przed chwilą ciasno otaczały uczniów, na machnięcie ogona Nikłej Gwiazdy zrobiły więcej miejsca, by kocury miały przestrzeń do walki.
– Walczcie! – rozkazał ceremonialnie lider.
Na jego słowa, oba uczniowie rzucili się na siebie. Przeciwnik celował mu kłami w jego gardło, jednocześnie stojąc na tylnych łapach do wybicia się w jego stronę. Senna Łapa uniknął jego szczęk, zadając mu cios pazurami w odkryty brzuch. Odskoczył na bok, podczas tego, jak tamten zaczął opadać na łapy i ostro pazurami przejechał po jego boku. Warcząca Łapa był niesamowicie wolny, nadziewał się na jego pazury, za każdym razem, kiedy próbował go zaatakować, jednak wydawał się nie reagować na bodźce bólowe. Czarny uczeń natomiast unikał z łatwością jego pazurów i kłów, zadając przy tym celne ciosy, orając mu miejsca, które zostawiały za sobą dotkliwe rany. W końcu tamten warknął z wściekłości, szarżując na niego, co czarny wykorzystał. Zamierzał zrobić dokładnie to samo, co zrobił ze swoją siostrą na jednych ze swoich pierwszych sparingów, tylko dodając do techniki swoje pazury. Ciął pazurami ucznia w okolicach klatki piersiowej oraz gardła, gdy nagle tamten złapał go za brodę i gwałtownie pociągnął na glebę. Senna Łapa podirytowany, że w tej walce przeciwnik zdołał zadać mu już pierwszy cios i to tak, że prawie wyrwał mu jego brodę, ugryzł Warczącą Łapę w ucho i wyrwał jego większy kawałek. Czerwona krew trysnęła i leniwie oblała pysk czarnego arlekina, wpadając tamtemu do oczu. Senna Łapa, wykorzystując to, że uwolnił swoją brodę z pyska starszego kocura, dokończył dalszą część swojej obrony. Kopnął go w tylne nogi na wysokości stawu skokowego i odepchnął się swoimi łapami, jednocześnie wysunął się spod jego upadającego cielska, wstał i rzucił się na leżącego kocura, wgryzając się w jego kark, który chroniła dostojna kryza, szarpał na boki przynajmniej, jakby chciał całkowicie rozerwać mu szyję oraz kręgi szyjne. Syki, warknięcia i duże ilości sierści Warczącej Łapy akompaniowały, z co jakimś głuchym łupnięciem arlekina o ziemię, który nie mógł wstać. Młodszy uczeń, który był na jego plecach i utrudniał mu to zadanie, co chwila podcinał mu nogi, a przy okazji rozdrapywał zadane wcześniej rany na jego barkach i bokach, przez co sierść na całej jego długości była posklejana posoką.
– Starczy! – warknął Nikła Gwiazda, patrząc z odrazą na dwójkę.
Senna Łapa puścił Warczącą Łapę, pozwalając, by tamten wstał. Drugi kocur, który wyglądał, jakby przeszedł przez katorgę, ociężale dźwignął się na swoje cztery łapy. Popatrzył on w jego stronę z wściekłym i zawstydzonym wyrazem pyska, że nawet nie zdołał się podnieść podczas walki. Czarny uczeń chłodno objął go wzrokiem i przeczesał swoją zmaltretowaną brodę, nie zamierzał okazywać tamtemu, jakichś większych emocji.
– Ja, Nikła Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, by zdobyć doświadczenie niezbędne do ochrony klanu i jego członków. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Senna Łapo, czy przysięgasz przestrzegać praw nadanych przez twojego przywódcę i chronić swój klan nawet za cenę życia? – zapytał donośnie, by wszyscy zebrani usłyszeli jego przemówienie. Lider nie wyglądał, jednak na ucieszonego wygranej znajdki, albo był zawiedziony Warczącą Łapą? Ciężko było stwierdzić, gdyż łypał niechętnie raz na jednego kocura, raz na drugiego.
– Przysięgam – odpowiedział z szacunkiem, chyląc głowę przed przywódcą.
– Mocą naszych potężnych przodków nadaję ci imię wojownika. Senna Łapo, od tej pory będziesz znany jako Mglisty Sen. Klan ceni twój spokój i precyzję oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
– Mglisty Sen! Mglisty Sen! Mglisty Sen! – Koty zaczęły skandować jego nowe imię.
Po zakończeniu ceremonii poszedł na bok, by odbyć swoje czuwanie. Przyglądał się przy tym, jak do Warczacej Łapy podchodzą Mroczna Wizja, Cisowe Tchnienie, by opatrzyć jego rany bitewne oraz jego mentorka, Rysi Trop. Czarny arlekin wyglądał naprawdę okropnie po walce, która zresztą nie trwała zbyt długo i nie była wcale trudna. Jego biała sierść ukazywała wszystkie rany, które splamiły futro posoką. Czy powinien walczyć tak ostro? Wiedział tyle, ile mu powiedziano o tej walce. Miała wyglądać realistycznie oraz każde ruchy były dozwolone. Tak samo nad nimi było wiele kotów i sam Nikła Gwiazda siedział i oglądał jego poczynania z góry. Jeśli byłby blisko zamordowania Warczącej Łapy, to nikt na to by mu nie pozwolił. Miał jedynie przestać na rozkaz przywódcy, co zrobił wzorowo. Pewnie zlitowano się nad arlekinem, musiał wyglądać naprawdę żałośnie, skoro przy tamtego którejś z rzędu próbie wstania na cztery łapy, lider zakończył walkę.
“Żałosne” – pomyślał.
Dorosły kocur, który właśnie przegrał ze świeżym uczniem. Sam nawet wcześniej został mianowany niż Plamista Łapa, Pszczela Łapa bądź Kocankowa Łapa, którzy byli starsi od niego. Czuł, że rozpiera go duma, właśnie został mianowany na wojownika w wieku dziesięciu księżyców. Pokazał drzemiącą w nim siłę całemu Klanowi Wilka oraz kotom, które nie wierzyły w Klan Gwiazdy.
“Dziękuję wam Gwiezdni, oświetlajcie mą ścieżkę…” – pomyślał, mrucząc pod noskiem i przymykając oczy, wsłuchując się w ćwierkanie ptaków oraz łagodny szum wiatru.

[3046 słowa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz