Kocurek szedł wraz z rodzeństwem w kierunku domu Cynamonki i jej właścicieli. Dwunożnych nie było na posesji, więc rodzinka poszła się napić. Kociak podekscytowany skakał wokół Błotnistego Ziela, chcąc wejść już do posiadłości.
Może się gdzieś ukryję i nikt mnie nie znajdzie! – pomyślał. – To będzie świetny psikus, w dodatku chciałbym się tam rozejrzeć. – łapki już go mrowiły z ekscytacji. Weszli do domu, przez dziurkę w ścianie zasłoniętą klapką. Cynamonka poprowadziła koty do dwóch „misek”, tak jak to ona mówiła. Jedna była wypełniona kulkami, a druga wodą. Koty po kolei uspokajały pragnienie, za to Diament czekał na dobry moment. Gdy Błotniste Ziele piła, a Cynamonka akurat była odwrócona, śmignął w jakiś kącik. Było mu strasznie ciasno i niewygodnie, ale zniósł to. Jego długie futerko się zakurzyło, dlatego dodał czyszczenie się do swoich planów na ten dzień.
- Dobra, wracajmy. Każdy się napił? – słyszał głosy. Nadstawił uszu, by lepiej słyszeć.
- Chyba, tak. Chwila, gdzie Diament? – kocurek zacisnął oczy i wcisnął się głębiej w kryjówkę. Starał się uspokoić oddech, żeby być ciszej, co nie było takie łatwe. Gdy usłyszał, jak go szukają, nie powstrzymał krótkiego chichotu.
- Jeszcze przed chwilą tu był. Nie mógł się zbytnio oddalić.
- Poszukajcie braciszka.
O nie, teraz wszyscy mnie szukają? – pomyślał Diament. – Na pewno mnie znajdą. I znowu będę miał karę. – jeszcze chwilę go szukali i nagle kociak zobaczył przed sobą czekoladowego kocurka. Bazalt stał tuż przed nim z otworzonym pyszczkiem. Od razu odwrócił się i pobiegł do Błotnistego Ziela.
- Czekaj. – szepnął Diament, łapiąc brata za ogon. Pręgowany kociak odwrócił się. – Nie zdradzaj mnie. Proszę, powiedz Błotnistemu Zielu, że mnie nie widziałeś. – Bazalt pokręcił głową i odbiegł, a srebrny kocurek zawołał za nim: - Psujesz zabawę!
- Mamoooo, znalazłem go! – usłyszał Diament. – Powiedział, żebym nic Ci nie mówił, bo on zrobił taki psikus. Mamo, pokazać Ci, gdzie on jest? – chwilę potem Błotniste Ziele i Cynamonka stały przed kryjówką kociaka, a Bazalt stojący za nimi uśmiechał się złośliwie.
- Skarżypyta! – miauknął znaleziony kociak, a następnie spojrzał naburmuszony na mamę i ciocię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz