Kotka pociągnęła językiem po swojej łapce. Czystość nie była może najważniejsza, ale wypadało mieć chociaż staranne futro. Zajęta swoją czynnością, z początku nie wyczuła obecności Drżącej Ścieżki. Dopiero, gdy wojownik podszedł bliżej, zastrzygła uszami i zwróciła na niego wzrok.
- Co znowu boidupo?
- Nie jestem boidupą, ty zasrany smrodzie! Jestem wielkim wojownikiem, a ty? Samotniczką, znajdką i na dodatek uczennicą! W walce nie miałabyś ze mną szans! - syknął.
Uniosła jedną brew. Oh, boidupa wreszcie odzyskał język? Roześmiała się złośliwie.
Oburzony kremowy postanowił pokazać, że wcale nie żartuje. Sypnął jej śniegiem w pysk, na co ta syknęła. Zjeżył sierść. Czuł, że zanosiło się na walkę.
Ryjówcza Łapa zaskoczona cofnęła się o krok do tyłu. Co. Ten. Dupek. Sobie. Wyobrażał?! Spiorunowała go wzrokiem. Koniuszek jej ogona poruszył się, zradzając napięcie. Nie minęło nawet uderzenie serca, nim kotka rzuciła się na wojownika, z bojowym okrzykiem. Powaliła Drżącą Ścieżkę na grzbiet, wbijając od razu kły w jego łapę. Nie umiała jednak walczyć, co od razu zostało dostrzeżone przez doświadczonego syna Oślego Ucha. Wojownik bez trudu kopnął ją z tylnych łap. Poleciała trochę dalej. Drżąca Ścieżka szybkim ruchem przygwoździł ją do ziemi. Przynajmniej miał schowane pazury.
Próbowała się wyrwać, ugryźć, zadrapać. Trzymał ją jednak zbyt mocno. Szarpała się. Nie mogła przegrać! To było jak skaza na honorze wiecznie dumnej kotki! Warknęła wściekła, mrużąc ślepia w szparki.
- Ty kretynie!
- I kto jest teraz boidupą? - odparował kremowy.
Złość zebrała się w Ryjówczej Łapie, chociaż na zewnątrz wyraz jej pyszczka pozostał obojętny. Potrafiła tak dobrze maskować emocje. Uścisk wojownika zrobił się wkrótce lżejszy i mogła spod niego się wydostać. Zauważyła Chabrową Bryzę, spoglądającą surowo na kremowego. Stała bardzo blisko nich.
- Co wy wyprawiacie? Bójki w obozie? Nie macie lepszych zajęć?! - syknęła zirytowana zastępczyni.
Ryjówcza Łapa ostrzegawczo położyła uszy na łbie.
- Nie interesuj się, krowi rowie.
Chabrowej Bryziej nie spodobało się jej słownictwo. Zmroziła wzrokiem uczennicę, która odpowiedziała tym samym. Zastępczyni trzepnęła koniuszkiem ogona.
- Drżąca Ścieżko, wybierzesz się na dodatkowy patrol. Zgłoś się do Tańczącej Zorzy. Natomiast ty, Ryjówcza Łapo, będziesz przez trzy dni sprzątać legowisko starszych i żłobek. Może to nauczy cię szacunku do innych kotów. Przez te dni nie wyściubisz nosa z obozu. - mruknęła zastępczyni.
Ryjówka wbiła pazury w biały puch. Miała ochotę wbić je w pysk kocicy, ale się powstrzymała. Obserwowała jak Chabrowa Bryza odchodzi, najwyraźniej uznając sprawę za zakończoną. Ryjówka nigdy jej jednak tego nie zapomni. Odwróciła się w stronę Drżącej Ścieżki, stojącego dalej o ogon lisa od niej. Zbliżyła się do wojownika. Przybliżyła swój pysk blisko jego pyska, tak, że mógł wyczuć jej ciepły oddech.
- Pożałujesz, że ze mną zadarłeś. Dopóki nie wyzionę ostatniego oddechu, nie zapomnę ci tej zniewagi. Radzę ci unikać chodzenia samotnie, jeszcze przez przypadek coś może spotkać twój śliczny pyszczek, boidupo. - mruknęła szeptem.
Po tych słowach oddaliła się od wojownika, od razu udając się do legowiska uczniów.
<Dreszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz