Orlikowy Szept się cieszył! Zakończyła się jego pięcioksiężycowa kara uczniowskiej rangi. Przez tyle tygodni siedział w obozie, nie mogąc poczuć zapachu świeżej trawy podczas patrolu. Musiał czekać na swoją porcję mięsa na każdy posiłek. Część wojowników traktowała go z wyższością, wykorzystując karę od Mokrej Gwiazdy. Inni okazywali nieco większą wyrozumiałość i po prostu rozmawiali z nim, jak gdyby nigdy nic. Oczywiście najbardziej zainteresowanym kocurem wobec niebieskookiego okazał Narcyzowy Pył. Niebieski wojownik dniami i nawet nocami ględzil dawnemu uczniowi, jak to śnieg nie psuje jego pięknej i zadbanej sierści, jak to mamusia go nie czyściła.
- Za jej czasów wszystko było łatwiejsze, Orliczku. Jak odeszła z tego świata, od razu poczułem... Pustkę i ogromny ból. A mój majestat przestał błyszczeć tak jasno, jak powinien - prawił Narcyz, nawet ignorując fakt, że Orlikowy Szept sam stracił matkę. Chwilę powspółczuł młodszemu, ale krótko.
Gdy nadeszły cieplejsze dni, biały wojownik usiadł blisko wejścia do obozu i oddychał spokojnie, czując intensywny zapach ziół. Z jakiegoś mało znanemu Orlikowi powodu Konwaliowe Serce i Cętkowany Kwiat udały się poza klan burzy. Nie mówiły mu za dużo, przez co kocur poczuł się nieco zmartwiony. Spędził z kotkami dużą ilość wolnego czasu, starał się dawać z siebie wszystko, żeby nie utracić trudno zapracowanego zaufania. Miał wrażenie, że roztaczały przed nim siatkę tajemnic i nie zachowywały się wobec niego szczerze.
Chciał tylko dobrze. Chciał tylko dbać o swoje przyjaciółki i czuć się sobą w towarzystwie bliskich sobie osób.
Został sam, więc w jakiś sposób musiał zapchać sobie czas. Pomyślał chwilę, wspominając ostatnie tygodnie i powtarzając medyczną wiedzę, którą przekazała mu Konwaliowe Serce. Czarna nauczyła bardzo wiele kocura, zachowując się wobec niego cierpliwie.
Udał się do legowiska lidera. Od dawna nie był na patrolu, a ostatni pilnujący terytorium powrócili, gdy słońce znajdowało się na szczycie nieba. Biały sprawdził, czy Mokra Gwiazda nie był zajęty ważnymi sprawami i wszedł.
- Coś się dzieje, Orlikowy Szepcie? - zapytał się spokojnie niebieski.
- Nie, nie, wszystko gra - odpowiedział niebieskooki. - Chciałem się tylko udać na patrol. Przez.... Karę nie mogłem wychodzić poza obóz i chcę zobaczyć, czy coś się zmieniło na naszych terenach.
- Za jej czasów wszystko było łatwiejsze, Orliczku. Jak odeszła z tego świata, od razu poczułem... Pustkę i ogromny ból. A mój majestat przestał błyszczeć tak jasno, jak powinien - prawił Narcyz, nawet ignorując fakt, że Orlikowy Szept sam stracił matkę. Chwilę powspółczuł młodszemu, ale krótko.
Gdy nadeszły cieplejsze dni, biały wojownik usiadł blisko wejścia do obozu i oddychał spokojnie, czując intensywny zapach ziół. Z jakiegoś mało znanemu Orlikowi powodu Konwaliowe Serce i Cętkowany Kwiat udały się poza klan burzy. Nie mówiły mu za dużo, przez co kocur poczuł się nieco zmartwiony. Spędził z kotkami dużą ilość wolnego czasu, starał się dawać z siebie wszystko, żeby nie utracić trudno zapracowanego zaufania. Miał wrażenie, że roztaczały przed nim siatkę tajemnic i nie zachowywały się wobec niego szczerze.
Chciał tylko dobrze. Chciał tylko dbać o swoje przyjaciółki i czuć się sobą w towarzystwie bliskich sobie osób.
Został sam, więc w jakiś sposób musiał zapchać sobie czas. Pomyślał chwilę, wspominając ostatnie tygodnie i powtarzając medyczną wiedzę, którą przekazała mu Konwaliowe Serce. Czarna nauczyła bardzo wiele kocura, zachowując się wobec niego cierpliwie.
Udał się do legowiska lidera. Od dawna nie był na patrolu, a ostatni pilnujący terytorium powrócili, gdy słońce znajdowało się na szczycie nieba. Biały sprawdził, czy Mokra Gwiazda nie był zajęty ważnymi sprawami i wszedł.
- Coś się dzieje, Orlikowy Szepcie? - zapytał się spokojnie niebieski.
- Nie, nie, wszystko gra - odpowiedział niebieskooki. - Chciałem się tylko udać na patrol. Przez.... Karę nie mogłem wychodzić poza obóz i chcę zobaczyć, czy coś się zmieniło na naszych terenach.
<Mokra Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz