Był duży, większy niż kiedykolwiek mógł sobie wymarzyć. Dookoła otaczała go granatowo-czarna otchłań, na której migotały pojedyncze punkty. Kocur przymknął ślepia, zeskakując z pierścienia jednej z planet, po czym wskoczył na kolejną, wbijając w nią pazury przednich łap. Wilcze Serce przepłynął niczym ryba w strumieniu tuż obok niego, uśmiechając się zachęcająco do syna. Ten zamruczał rozbawiony i pognał za nim, zeskakując z jednej gwiazdy, na drugą.
W końcu go dogonił, stał przy drodze mlecznej. jego końcówka ogona drgała, zaś białą poświata, którą był otoczony. Kocurek zatopił łapy w mlecznym szlaku, podchodząc bliżej ojca. Każdy jego ruch wywoływał zabawny plusk, rozrzucając dookoła migoczące punkty.
— T-tata? — szepnął nieśmiało,zbierając się na odwagę, by wydusić z siebie cokolwiek. Postać skinęła powoli głową, niespodziewanie przytulając go do siebie — T-t-tata... — powtórzył, tym razem jeszcze bardziej niewyraźnie przez wzbierające emocje. W końcu wybuchnął nieokiełznanym szlochem, wtulając się jak najmocniej da w kocura.
— Wybacz kochanie, że nie ma mnie przy was — były zastępca otarł łzę z policzka uśmiechając się smutno. Na chwilę zamarł, delikatnie otwierając pysk, wpatrując się przy tym w nicość, uderzenie serca później ponownie kontynuował monolog do swojego syna. Ten jednak nie słyszał dobrze. Coś przygłuszało słowa Wilczego Serca, poruszył się niemrawo, otwierając powoli ślepka. Głos jakiejś kotki powoli docierał do jego uszu.
— Ta...tata... — wychrypiał, otwierając powoli ślepka. Zamrugał czekoladowymi oczyskami zdumiony, gdy tuż przed jego nosem pojawiło się jakieś wielkie, włochate bydlę — MAMO! NIEDŹWIEDŹ! POMOCY! — wrzasnął przerażony, gramoląc się za ogon wyrwanej ze snu, aczkolwiek nadal zaspanej Cętkowanego Liścia, która wydała z siebie zdziwione spojrzenie — Ić stont panie niedźwiedziu! — fuknął, strosząc futerko na karku, jednocześnie jeszcze bardziej kryjąc się za ogonem matki. Ta jednak widząc, co się dzieje tylko mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i ku zszokowaniu Maluszka, poszła spać dalej.
MAMA.
POSZŁA.
SPAĆ.
ZOSTAWIŁA ICH SAMYCH NA PASTWĘ ZŁEGO PANA NIEDŹWIEDZIA!
— S-sio! — zawołał, wychylając główkę. Jego brat poruszył się niespokojnie również wyrwany ze snu, rzucając niedorobionej gęsi wściekłe spojrzenie.
— Co się drzesz — fuknął, zezując na Maluszka, który tylko zmarszczył brwi i łebkiem wskazał wielkiego burego niedźwiedzia.
< Wróbelku? >
Kocham xD
OdpowiedzUsuńI się wzruszyłam :')