Wojowniczka zamrugała dwukroć, słysząc owy komplement. Nie spodziewała się tego. Pojawiło się od tak, po prostu, jakby nagle, z czystego nieba lunął obfity deszcz, uderzając w ziemię swoimi delikatnymi, acz ciężkimi kropelkami. Mimo że już od księżyców nie czuła żadnych romantycznych odczyć w stosunku do kocura, poczuła, jak pieką ją policzki. Mało kto mówił jej takie rzeczy.
— Hej, hej, nie podlizuj się! — skwitkowała, śmiejąc się, po czym polizała samczyka w bark. — Ty też jesteś świetnym medykiem, Burzowa Łapo.
Burasek wyszczerzył zęby, patrząc ba swoją przyjaciółkę.
— Nie jestem jeszcze medykiem, Ciernista Łodygo — odparł. Zielone oczy samiczki wykonały płynny obrót, wraz ze słowami.
— I co z tego? I tak jesteś w tym świetny. Nieporadny, ale świetny. — Czuła satysfakcję obserwując, jak w oczach Burzy tańczą iskierki złości. Uśmiechnęła się czule, obserwując to, a kocur pacnął ją łapką.
Nie było łatwo.
Dorosłość nie jest łatwa.
Odpowiedzialność nie przychodzi bez trudu.
Było jednak dobrze.
Po prostu, dobrze.
~*~
Nie było dobrze, chociaż starała się nie dawać po sobie poznać, jak bardzo się zapada. Wolała zastąpić to porządnym treningiem i paroma upolowanymi zającami. Klan Burzy miał wystarczająco dużo zmartwień. Pokładała ogromne nadzieje w tym, że Nocna Gwiazda dobrze zaopiekuje się jej domem. Nigdy nie była fanką jego poprzednika, niejednokrotnie nie rozumiała decyzji, jakie podejmował, jednak Lamparcia Gwiazda był dobrym liderem. Dbał o swój klan, tak, jak tylko umiał. Dbał o nich.
Powoli wślizgnęła się do legowiska medyków. Sama zaczynała się już niecierpliwić. Kiedy jej przyjaciel w końcu awansuje? Wiedział już wiele i prawie nigdy się nie mylił. Zasłużył na coś więcej, niż puste, smutne leże terminatorów.
Po chwili dostrzegła Burzową Łapę, jak krzątał się, w poszukiwaniu czegoś. Buraska z wolna podeszła doń, aby wykrztusić cichutkie słowo.
— Bu.
— Aaagh! — Starszy krzyknął, na co Cierń zaśmiała się. Uwielbiała to robić.
— Ciernista Łodygo! — Żachnął się, po chwili jednak i on się zaśmiał. Może to przez fakt, że buraska była ostatnio bardzo nieobecna? Śmiech z jej ust był czymś zaskakującym. Szkoda tylko, że tak perfekcyjnie udanym.
— Masz dla mnie coś na wytrzymałość? — zapytała, kiedy oboje przestali zanosić się śmiechem. Kocur przekrzywił głowę, słysząc to.
— Huh? Znowu idziesz na polowanie? Powinnaś trochę przystopować. Pamiętasz, co się stało ostatn-
— Nie musisz się o mnie martwić — przerwała mu spokojnie, chociaż jej łapa grzebała w ziemi, jak zawsze, gdy była zakłopotana — jestem dorosła, Burzowa Łapo. Zadbam o siebie. To jak, masz coś dla nie?
< Burzowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz