- No pieszczoszkiem... - być może kotka chciała wytłumaczyć, ale sfinks chamsko jej przerwał.
- DOSYĆ. Mów kim jesteś i co robisz na m o j e j ziemi - pytanie jakie zadał było wypowiedziane twardo i stanowczo. Kocur podniósł się i popatrzył ze swojego parapetu na wpatrującego się w niego z ziemi białego intruza.
Nieznajoma przez krótką chwilę stała, nieco zamurowana, ale okazało się, że ona również nie zamierza ustąpić.
- Twoja... ziemia? Ten mały, twardy skrawek ziemi nazywasz ziemią? - w oczach kotki zapłonął ogień wyzwania, a Albert, głupi, młody Albert, przyjął te wyzwanie zmarszczeniem nosa.
- Mój ogródek jest okropny, jest tak obrzydliwy, że tylko nieliczni mają odwagę się tutaj zapuszczać. I wiesz co? Przewyższa cię urodą o dobre kilkaset miejsc, skołtuniona pokrako - warknął, mimo, że nieznajoma była całkiem ładna. Oczywiście nie tak ładna jak Kukułka, ale z pewnością była przyczyną zazdrosnych spojrzeń paru kotek.
Widać było, że słowa Alberta nieco dotknęły kotkę, ale nie dała się łatwo pokonać.
- A ty, a ty...
- A ja, a ja! - syknął, uderzając ogonem o swoje łyse boki. - Zanim zechcesz coś powiedzieć, to pomyśl, co dokładnie chcesz mi przekazać!
<Dawaj, Jagodziana, zgaś Owocowego>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz